Nie zamierzam tu oceniać kolejnego numeru Relaxu, jedynie stwierdzić, że miałem poważne obawy przed reaktywacją tak kulowej pozycji, ale jest lepiej niż się obawiałem. Przede wszystkim zwracam się do wydawców magazynu. Po chudych latach dla polskiego komiksu, które zmusiły wielu autorów do porzucenia twórczości, nastały w Polsce dla komiksu lepsze czasy. Dlatego apeluję do wydawców, aby zrobili wszystko co w ich mocy, choćby mieli wyjść ze skóry, by wciągnąć do współpracy i wyciągnąć z komiksowej emerytury tę garstkę rysowników, która jeszcze nam z dawnych lat została. Nigdy nie zobaczymy już nowych komiksów Jerzego Wróblewskiego, Stefana Weinfelda, Witolda Parzydły, Waldemara Andrzejewskiego, Szymona Kobylińskiego, Mieczysława Wiśniewskiego, Janusza Christy, Włodzimierza Lewińskiego "Rzepa", Szarloty Pawel, Tadeusza Raczkiewicza, Macieja Parowskiego, Bogusława Polcha - smutek ogarnia na myśl jak długa jest ta lista. Ale może nie jest jeszcze za późno by ucieszyć miłośników polskiego komiksu nowymi historiami spod ręki Tadeusza Baranowskiego (mimo wydania pożegnalnych albumów, nikt nie miałby mu za złe gdyby nie dotrzymał słowa), Jacka Skrzydlewskiego, Marka Szyszki, Andrzeja Olafa Nowakowskiego - inni czytelnicy zapewne dopisaliby jeszcze kilka nazwisk. To powinna być misja Relaxu, bo ta nazwa to nie tylko nośny chwyt marketingowy, ale również dziedzictwo i zobowiązanie.
Autor: DrittAdrAtta Data: 03.09.2021