Kolejny film ze stajni Marvela Studios ma trafić do kin, tym razem ukazując nam solowe przygody Czarnej Wdowy, która, choć na kinowych ekranach jest już dobre dziesięć lat, jak dotąd nie doczekała się własnej produkcji. Jak to bywa w takich przypadkach, premierę wspierają wszelkiej maści dodatki, a jednym z nich jest wydany właśnie album „Czarna Wdowa” z linii Marvel Now. Nie jest to może najwybitniejsze dzieło z tą bohaterką, nie jest to też klasyka, ale jednocześnie to kawał bardzo dobrego komiksu dla tych, którzy chcieliby od czegoś zacząć swoją przygodę z Nataszą i przy okazji naprawdę udana pozycja łącząca szpiegowskie klimaty z nutą superhero.

Spodziewałem się po scenarzyście czegoś w rodzaju opowieści z serii "Daredevil: Nieustraszony". Zwłaszcza, że rysunki Chrisa Samnne mocno przypominają te z serii o Daredevilu. Cóż szpiegowski scenariusz jest ok, dopóki nie pojawiają się motywy z "Oryginal Sin" i telepata. Ten album szybko się czyta i przyjemnie ogląda, ale scenariusz na siłę doprawiony jest Superhero. Dobre czytadło, ale szału nie robi.

Rysunki Chris Samnee oraz kolory Mathe Willsona są czymś co sprawia że jest to wyjątkowa publikacja. Uwielbiam jak cały nr jest narysowany przez ten sam zespół twórców. Uwielbiam Marka Waida, scenariusz zaczyna się jak typowa szpiegowska opowieść sensacyjna i wydaje się że komiks będzie typowym "akcyjniakiem" ale w momncie jak lepiej poznajemy antagonistę Płaczliwego Lwa historia nabiera drugiego dna. Odsłania on przeszłość Czarnej Wdowy z innej perspektywy, dzięki czemu lepiej poznajemy główną bohaterkę. Kupiłem komiks ze względu na twórców a dzięki lekturze postać czarnej wdowy zaintrygowała mnie bardzo. Nie mogę się doczekać aż egmont wyda Dardevila Marka Waida i Chris Samnee. Bo wyda, chyba?