Początek zapowiada się zupełnie nieźle, chociaż tekst jest trochę patetyczny. Rozwinięcie niestety rozczarowuje. Opowiedziana historia mnie nie wciągnęła, wydaje mi się, że przez sposób jej opowiedzenia. Zaciekawia, ale nie przykuwa do siebie. Coś w niej zgrzyta, brak mi punktu zaczepienia. Bohaterowie nie dają się zapamiętać; po przeczytaniu komiksu jedyną postacią, jaką lepiej kojarzyłem, był biowar - cyborg bojowy (ta zresztą kreacja jest bardzo mocną stroną komiksu). Ludzie wyszli słabo graficznie: nalani goście z nalanymi twarzami, każdy podobny do drugiego.
Są jednak i pozytywne aspekty: moim zdaniem bardzo dobrze narysowane są lokacje (tak pomieszczenia, jak i otwarte przestrzenie na planetach czy bazy kosmiczne), pojazdy (zarówno statki bojowe, jak i te, którymi poruszają się bohaterowie), pancerze żołnierzy (broń prezentuje się mniej ciekawie) i sceny walk (dobra dynamika i ekspresja). Ciekawe są także kreacje przedstawicieli różnych ras zamieszkujących uniwersum (chociaż przypominają istoty znane skądinąd: Obcy, Predator, itp.).
Jest potencjał, ale mi osobiście zabrakło tu "natchnienia", jakiejś "iskry", tego "czegoś". Może w następnych częściach "to" nadejdzie, spłynie lub się wykluje.
Wbrew zapowiedziom komiks nie jest w kolorze (tylko okładka jest barwna, zawartość - odcienie szarości). Osłabia to jego wymowę, bo zaprezentowane barwne plansze przykładowe i kolorowa okładka (na tylnej stronie okładki jest w kolorze scena walki znajdująca się w komiksie, co daje dobry materiał do porównania) pokazują, że, moim zdaniem, polepszyłoby to wrażenia estetyczne z odbioru komiksu.