W czasach kiedy człowiek bombardowany jest dziesiątkami negatywnych informacji, potrzeba chwili rozluźnienia, jest jak najbardziej wskazana. Najlepiej sięgnąć wtedy po pozycję, dzięki której można zapomnieć o otaczającym nas świecie. Jednym z takich tytułów jest manga Mushishi, która co prawda ma już trochę lat na karku, ale nadal potrafi dostarczyć pokaźnej dawki relaksującej treści.
Podobnie jak w pierwszym tomie wnętrze tomiku skrywa przed czytelnikiem szereg historii, w których główne role odgrywają tajemnicze byty zwane „mushi”. Autorka pokusiła się tym razem również o pewne rozwinięcia fabularne, dzięki którym można odrobinę lepiej poznać enigmatycznego wędrowca Ginko, który nieustannie przemierza urokliwą krainę w poszukiwaniu ludzi potrzebujących jego pomocy. Nie ma jednak co liczyć na odnalezienie tutaj mocno rozbudowanych odpowiedzi na szereg pytań, piętrzących się w głowie czytelnika po lekturze pierwszego albumu. Scenariusz rzuca jedynie kilka strzępów informacji, dzięki którym można powoli samodzielnie kreować obraz tej postaci. Pojawiają się również pewne szczegóły pokazujące wcześniejsze relacje ludzi i „mushi”, które nie zawsze były harmonijne i dość często prowadziły do wielkich tragedii.
Tak jak zostało to już wspomniane, tomik został podzielony na pięć różnych opowiadań. Pierwsza z nich „Śpiąca góra” to historia wielkiej miłości, która w niektórych skrajnych przypadkach może prowadzić do sytuacji, gdzie jeden z partnerów będzie musiał ponieść dość surowe konsekwencje poczynań swojej drugiej połówki. „Morze pędzli” to z kolei opowieść o młodej dziewczynie, która pragnie podróżować i poznawać uroki świata, jednak dziedziczone brzemię odpowiedzialności przykuwa ją do jednego miejsca, którym musi wykonywać swoją powinność. Krótka historia skrywająca w sobie negatywne skutki wielkiego przywiązania do tradycji przy jednocześnie próbie pokazania uporządkowanego świata, gdzie każdy powinien robić to, co do niego należy. „Lud wciągający rosę” stara się pokazać nieustającą potrzebę człowieka do wiary w siły wyższe, do których można zwrócić się w ciężkich czasach. Autorka stara się tutaj ukazać, że nie zawsze „wiara” to coś złego, wręcz przeciwnie nadmiernie „ateistyczne” społeczeństwo może prowadzić do mocno destrukcyjnych sytuacji, gdzie ludzie całkowicie tracą dalszy sens swojego życia. Przedostatnia opowiastka „Pada deszcz, pojawia się tęcza” to z kolei nic innego jak pokazanie czytelnikowi, że siła i niestrudzone dążenie do celu (nawet jeśli wydaje się on nieosiągalny), prędzej czy później przyniesie jakieś owoce. Urushibara nie stroni tutaj również od ukazania pewnej dozy szaleństwa, które może opętać człowieka, jeśli będzie stawiał przed sobą zbyt ambitne wyzwania. Na sam koniec na czytelnika czeka naprawdę mocna historia „Nasiona bawełny”, w której to zaprezentowane jest niebywale silne pragnienie rodzicielstwa, które może doprowadzić człowieka do stanu kompletnego szaleństwa, gdzie będzie on gotów do najstraszniejszych czynów.
Zadziwiający i pełen nawiązań do kultury i mitologii wschodu świat przedstawiony w mandze, to jeden z elementów, dzięki któremu tytuł znalazł takie uznanie pośród miłośników japońskich komiksów. Niewątpliwie jednak największą zaletą Mushishi, jest bardzo szerokie spektrum ewentualnych interpretacji zamieszonych w kolejnych tomikach treści. Jedni mogą traktować kolejne krótkie historie jako proste, niebywale relaksujące opowiastki. Inni zaś każdy rozdział rozbijać na czynniki pierwsze, doszukują się w nich ukrytych znaczeń i głębokiego przesłania. Niezależnie od tego, jakie podejście będzie miał potencjalny czytelnik, pewne jest to, że zostanie on porwany w niebywale spokojnie płynącą fabułę, która dostarczy mu masy doskonałej rozrywki.
Jeśli chodzi o oprawę graficzną, to podobnie jak w części pierwszej stoi on na naprawdę wysokim poziomie. Bardzo subtelna kreska autorki sprawia, że jej prace doskonale wpasowują się w mistyczny klimat mangi. Rysunki z pozoru mogą wydawać się proste, ale baczne oko dostrzeże ich pewną złożoność i dbałość i najdrobniejsze detale. Genialnie prezentują się również kolorowe strony na początku i w środku tomiku, wykonane akwarelami, które stanowią małe japońskie dzieła sztuki, od którego trudno oderwać wzrok.
Genialna oprawa wizualna, świetny mistyczno-baśniowy scenariusz do tego wyeliminowanie problemów tłumaczeniowych z pierwszego tomiku. Liczne zalety, które powodują, że po mangę zdecydowanie warto sięgnąć, szczególnie jeśli ktoś szuka naprawdę dojrzałego i mądrego (na swój sposób) tytułu.
Autor: PopKulturowy Kociołek Data: 11.05.2020