Mushishi #6 ponownie zabiera nas do tajemniczego świata, gdzie ludzkie problemy mieszając się z bytami nadprzyrodzonymi w postaci „mushi”. Kolejny więc raz wnętrze mangi skrywa pozornie proste historie, w których ukryta jest jakaś większa głębia.
Pierwsza z dostępnych w tomiku opowieści „Niebiańska nic” skupia się na młodej dziewczynie, które pewnego dnia znika ze swojej wioski bez śladu. Wszyscy pewni są jej nieprzemyślanej ucieczki. Prawda jest jednak o wiele bardziej niesamowita, niż komukolwiek może się to wydawać. Ginko odkrywa, że za zniknięciem dziewczyny stało pewne „mushi”, które spowodowało, że przestała być ona widoczna dla innych. Autora stara się tutaj pokazać jak nietolerancja i brak akceptacji przywar innych osób, może prowadzić do przykrych konsekwencji.
„Świergocząca muszla” to z kolei prawdziwa perełka tomiku, w której „mushi” tak naprawdę odgrywają marginalną rolę. Na pierwszym planie są tutaj ludzie i ich wspólne niesnaski, na które wpływ miały przykre wydarzenia z przeszłości. Urushibara dość dobitnie pokazuje tutaj, że ludzka upartość i chowanie w sobie urazy, ma ogromny wpływ na otoczenie takiego człowieka. Nigdy nie jest jednak za późno na wybaczenie i rozpoczęcie nowego etapu w życiu.
W trzeciej opowieści „Ręka muskająca wieczór” robi się dość mrocznie i niebezpiecznie. Główną postacią jest tutaj chłopak posiadający dziwną „moc” pozwalającą mu polować na zwierzęta. Zdobyte w ten sposób mięso wydziela jednak bardzo przykry zapach i nikt nie chce go kupić. Winowajcą całej tej sytuacji jest groźne „mushi”, które ma ogromne wpływ na swojego „żywiciela”. Ginko będzie się tutaj starał pomóc mężczyźnie, który niekoniecznie jednak będzie chciał zmienić swoje dotychczasowe życie.
Czwarta z historii „Pod śniegiem” skupia się na postaci chłopaka o imieniu Toki, który obwinia się za śmieć swojej siostry, pod którą załamał się lód. Od momentu tej tragedii chłopak żyje na uboczu, unikając całkowicie ludzi. Powodem takiej decyzji jest również fakt, że gdziekolwiek się on nie pojawi, tam zaczyna padać gęsty śnieg. Opowieść jest pełna ciekawych wydarzeń, pod którymi na czytelnika czekają ukryte przez autorkę głębsze przesłania.
Na sam koniec albumu mangaczka przygotowała historię „Bankiet na skraju dziczy”, gdzie możemy obserwować tajemnicze spotkanie „Mushishi”. Na owy bankiet przez zupełny przypadek natrafia młody chłopak, będący w posiadaniu pewnego „specjalnego” alkoholu. Atmosfera towarzysząca spotkaniu łowców „mushi” jest iście mistyczna i wylewa się ona z każdego kadru tej historii, mocno udzielając się odbiorcy.
Oceniając wszystkie dostępne tutaj opowieści, śmiało można napisać, że autorka trzyma się swojego utartego pomysłu na serię, serwując czytelnikowi proste, ale mocno nastrojowe historie. Każdy kolejny przeczytany rozdział to porcja treści, która musi w jakiś sposób wpłynąć na czytelnika i wywołać u niego chwilę głębszej refleksji nad tym, z czym właśnie się zapoznał. Z każdą kolejną częścią cyklu „mushi” stają się nie tyle mnie istotne dla fabuły, co stanowią integralną część całego przedstawionego życia. Na pierwszy plan prawie zawsze wysuwają się ludzie i ich mniej lub bardziej poważne problemy. Tytuł nie skręca jednak zbyt mocno w stronę typowego dramatu, nadal umiejętnie lawirując pomiędzy tajemniczością/baśniowością i realnością życia zwykłego szarego człowieka.
Całość scenariusza jest doskonale uzupełniona przez nieustannie „piękną” oprawę graficzną. Prostota prac autorki miesza się tutaj z jej dbałością o niektóre szczegóły i umiejętnością zaprezentowania uroków Japońskiej „sztuki” mangowej. Rysunki i historia są ze sobą tak mocno i nierozerwalnie tutaj połączone, że trudno byłoby sobie wyobrazić serię z inną oprawą wizualną.
Mushishi #6 to mocno manga, która godna jest polecenia świadomemu czytelnikowi, który chce odrobiny nietuzinkowości i tajemniczości. Nie jest to pozycja łatwa, prosta i przyjemna, na pewno jednak dająca dużą dawkę satysfakcji z czytania. Oczywiście pod warunkiem, że po tytuł sięgnie świadomy jej treści czytelnik.
Autor: PopKulturowy Kociołek Data: 25.01.2021