„Dr. Stone” to seria specyficzna. Opowieść science fiction dziejąca się w odległej przyszłości, która w rzeczywistości jest jak druga epoka kamienia łupanego. Z tym, że jednocześnie to typowy shounenowy bitewniak, który w sporej mierze korzysta z ciekawostek naukowych. Gotowi na szaloną jazdę bez trzymanki?

Część szósta staje się znaczącym wstępem do „wojny”, w której będą musiały zmierzyć się dwie zupełnie inne wizje przyszłości świata. Rywalizacja Senku i Tsukasy zmierza do bezpośredniej konfrontacji, w której każdy będzie musiał dać z siebie wszystko. Potęga Imperium silnego nastolatka nie jest jeszcze przez czytelnika dostatecznie zrozumiała, a twórca stara się być dość oszczędny w pokazywaniu jego „siły”. Przedsmakiem tego, co będzie nas czekać w późniejszych częściach, jest tutaj pierwszy poważniejszy atak na Królestwo Nauki, który pokazuje, że przed mieszkańcami wioski jeszcze wiele ciężkiej pracy. Niszczycielskiej sile może przeciwstawić się jedynie potęga wiedzy. Oznacza to tylko jedno – kolejne nietuzinkowe pomysły Senku, którego działania nabierają tempa i zmieniają całkowicie oblicze postapokaliptycznego świata. Inagaki serwuje więc historię, w której obserwujemy powolną przemianę mieszkańców wioski i ich stopniowe przyzwyczajenie do technologicznych „nowości”. Technologia wykorzystywana jest tutaj zarówno jako element popychający fabułę do przodu, jak i część świetnie skrojonej warstwy humorystycznej. W tomiku szóstym warto również zwrócić uwagę na wątek ojca Senku, który nie tylko nadaje historii pewnej dozy emocjonalności, ale również kreuje nowe ciekawe tajemnice, które będą rozgrzewać wyobraźnię czytelnika.

Jak zwykle super, choć uważam że tym razem połączyliśmy dobrą część opowieści z trochę średnią. Bardzo podobało mi się obserwowanie petryfikacji ze strony ocalałych i w końcu zdałam sobie sprawę jaki ten świat tak naprawdę jest smutny. Dodało to do klimatu i odmieniło trochę pogląd na całą historię. Z drugiej strony rozpoczyna się dla mnie gorszy arc "Stone Wars". W anime odczuwałam, że to wszystko było przedłużane a w mandze leci zaś zbyt szybko. Pierwszy raz pomyślałam, że nie pasuje mi taki tempo. Mimo to czuję, że później to naprawdę będzie bardzo dobrze napisane. Nawet teraz lepiej to się czyta niż ogląda. "To ekscytujące" jakie ciekawe wynalazki Senku potrafi stworzyć co przyprawia czasem o gęsią skórkę. Nie mogę się doczekać czytania kolejnych tomików.