OPIS
Pielęgniarki wprawnie sprawdziły mu tętno, temperaturę i odruchy. Gdy jedna z nich uniosła jego prawą rękę i pozwoliła jej opaść, zauważył coś szczególnego. Kończyna opadała powoli, zbyt wolno jak na normalne ciążenie. Sam też czuł się dziwnie lekki. Z ciekawości spróbował się poruszyć.
Zatem muszę być na jakiejś innej planecie. Lub na stacji kosmicznej ze sztucznym ciążeniem. Na pewno nie na Ziemi.
* * *
Oczywiście, gdy pisanie cyklu czterech powieści fantastyczno-naukowych trwa ponad trzydzieści lat, i to takich lat obfitujących w dech zapierające przemiany technologiczne (zwłaszcza w dziedzinie eksploracji kosmosu) i polityczne, nie ma szans na dzieło w pełni jednorodne.
Tak zatem i Odyseja kosmiczna 3001 odrzuca wiele wątków poprzednich powieści, szczegółowo rozwija zaś inne, tuszę, że ważniejsze. Jeśli którykolwiek z czytelników wcześniejszych książek poczuje się zagubiony za sprawą tych zmian, to pozostaje mi zaadaptować powiedzenie pewnego prezydenta USA i powiedzieć: "To tylko fikcja literacka, głupcze!". Mam nadzieję, że to powstrzyma różne osoby przed słaniem mi gniewnych listów. Gdyby ktoś nie zauważył, to dopowiadam też, że to wszystko moje.
(od autora)