Islandia musi być piękna- to była moja pierwsza myśl po przeczytaniu tej książki. „Otwórz się na cuda” to historia która sprawiła, że po przeczytaniu nie wiedziałam co czuję. Jeśli ktoś by mnie zapytał o moje wrażenia, nie wiedziałabym co odpowiedzieć. Autorka zafundowała nam rollercoaster emocji. Stworzyła bohaterów w taki sposób, że bardzo zżyłam się z główną bohaterką, do tego stopnia, że przeżywałam każdą jej decyzję zdecydowanie za bardzo. Imponował mi fakt, że mimo tego jak wygląda obecnie jej życie, ona się nie załamała, że wyruszyła w tą podróż, że poznała tych ludzi… oczywiście były momenty gdy miałam ochotę coś jej zrobić, ale szybko szła po rozum do głowy (haha). Historia momentami smutna, dająca do myślenia. Dużo tutaj wyborów, trochę niedopowiedzeń, pojawia się również takie ciepło rodzinne i bezinteresowność. Wszystkiego po trochu. Książka świąteczna, ale mało w niej Świąt, autorka bardziej skupiła się na problemie głównej bohaterki i oczywiście na tym co czekało na nią w Islandii. Więc nie kierujcie się okładką i nie rezygnujcie z obawy, że czeka na was mnóstwo typowych słodkich świątecznych opisów. Wiem, że sam tytuł wręcz każe otworzyć się na wszelkiego rodzaju cuda, ale ja jestem z tych którzy twardo stąpają po ziemi, więc przymknę na to oko. :) Czytało się szybko, chyba nie czytałam jeszcze żadnej książki autorki więc rzekłabym, że to było udane spotkanie, do tego zaintrygowało mnie zakończenie, więc może się okazać, że nie ostatnie… *To jest moja prywatna opinia. Zachęcam do przeczytania i wyrobienia sobie własnego zdania. Współpraca barterowa.