Wiadomość od prawnika o odziedziczeniu posiadłości po nieznanych sobie biologicznych rodzicach zaburza spokój Adama. Pełen wątpliwości bierze ze sobą najbliższego przyjaciela i przyjeżdża na odludzie, aby dowiedzieć się czegoś więcej o spadku i własnej rodzinie. Na miejscu wszystko okazuje się inne, niż się spodziewał. Okoliczni ludzie nie chcą odpowiadać na żadne pytania, a jakiekolwiek wspomnienie domu wywołuje agresje i paniczny strach. Wkrótce okoliczności stają się coraz dziwniejsze. Gdy chłopak zaczyna słyszeć niepokojące, niemożliwe do zlokalizowania klaskanie jest już za późno i opuszczenie wioski staje się niemożliwe. Przyjazd tu mógł okazać się najgorszą decyzją w życiu.
Książkowym horrorom trudniej bez efektów dostępnym filmom utrzymać ciarki na plecach. Dziewczyna która klaszcze wybrnęła z tego operując na wstępie samym klimatem, bez pospolitych straszaków. Jest… niepokojąca, tak, to najlepsze określenie. Nie przerażająca, nie wywołuje typowego strachu, tylko właśnie dyskomfort i uczucie niepewności. Wydarzenia są z pozoru spokojne, jednak czytelnika nie opuszcza wrażenie, że coś jest na niewłaściwym miejscu.
W połowie książki, gdy następują pierwsze wyjaśnienia, trochę luzuje się nastrój grozy. Miałam w tym momencie obawy czy historia utrzyma jakość. Dalej co prawda nie wraca do pierwotnego nastroju niepewności, przechodzi w bardziej bezpośrednią makabrę. Tomasz Kozioł może i nie opisuje drastycznych scen ze szczegółami, ale tak, że wyobraźnia jest w stanie dopisać resztę.
Martwi mnie trochę czy przy drugim czytaniu książka będzie tak samo wciągająca. Czy bez tajemnicy będzie wstanie utrzymać czytelnika przy sobie? W końcu sam przebieg akcji nie jest wybitnie oryginalny, zawiera wiele motywów pozycji o nawiedzonych domach. Co prawda Dziewczyna, która klaszcze jest tego świadoma, bohaterowie sami porównują swoje obecne życie do filmów i zastanawiają się które znane w nich metody mogą okazać się skuteczne. Lubię, gdy takie historie nie są osadzone w próżni i przenika do nich popkultura z realnego świata.
Powieść grozy przejawia się nie tylko w fabule, ale także prowadzeniu rozwoju bohaterów. Dwójka mężczyzn trafiła do własnych piekieł na ziemi.
Adam bezpośrednio na sobie odczuwa działanie tajemniczych sił. Autor przedstawia pogłębiającą się psychozę bohatera. Traci kontakt z rzeczywistością, wydarzenia realne mieszają mu się z wymysłami umysłu. Jest to niezbędne dla historii, jednak prowadzone w nie do końca właściwych proporcjach może oddalić bohatera od czytelnika. Im więcej kontroli przejmuje „ona”, tym Adam traci na osobowości co może sprawić, że stanie się mniej istotny dla widza. W pewnym momencie stał się dla mnie dodatkowym balastem przy śledzeniu losów drugiego bohatera.
Mirek trafił do wioski na doczepkę, przez niepowiązanie z dawną historią działające tu siły mają nad nim mniejszą władzę. Jednak oglądanie cierpienia najlepszego przyjaciela, może okazać się jeszcze gorsze. Poczucie bezsilności wyniszcza chłopaka, każde próby działania obracają się przeciwko niemu. A zachowanie wolności myślenia daje mu złudną nadzieję możliwości zmiany stanu rzeczy.
Przyjaźń tej dwójki jest jedyną rzeczą rozjaśniającą mroki fabuły, bez niej całość stałaby się za ciężka. Udało się to dzięki bardzo swobodnym dialogom, nawet w najgorszych momentach chłopaki próbują żartować, by podnieść drugiego na duchu. Autor udanie przedstawił to, że im jest z nimi gorzej tym staje się to bardziej wymuszone, ale przez to w większym stopniu doceniane przez towarzysza.
Styl autora jak na debiut książkowy jest dobry i Dziewczynę, która klaszcze czytało się płynnie, jednak pewne rzeczy mi przeszkadzały. Co prawda każdy autor ma lubiane przez siebie frazy czy wyrażenia, których często używa jednak nie zawsze jest to tak odczuwalne jak tutaj. Pewnie nieduża objętość książki dodatkowo to podkreślała. Miałam wrażenie deja vu przy niektórych dialogach, autor nie musi nam co chwila przypominać wybranych faktów czy zwracać uwagi w jak złym stanie jest bohater. Przydałyby się też bardziej różnorodne reakcje Mirka na makabryczne wydarzenia, pod koniec książki opisy jego zachowań były prawie kopią z wcześniejszych stron.
Kontynuując kwestie techniczne, okładka dużo lepiej prezentowała się na grafikach promocyjnych. W ostatecznej wersji zrezygnowano z przebarwień na tytule i utracono w ten sposób wrażenie zanurzenia liter w cieczy. Przycięcia liter wyglądają trochę przypadkowo. Brakuje spisu treści, znalazłam też literówkę. Pozytywnym akcentem były ilustracje Marcina Medzińskiego. Silne kontrasty czerni i bieli sprawiały, że choć proste były bardzo klimatyczne.
Nastrojowa opowieść odkrywająca okrucieństwo kryjące się ludziach nabawi czytelnika chęci oglądania się za ramię. Zajrzyj na pierwszą stronę, wejdź do posiadłości i odkryj z bohaterami jej historię pełną cierpienia i zemsty. Jeśli się odważysz.
Autor: PopKulturowy Kociołek Data: 09.10.2021