No oczywiście sroczki przyciągnęło te ciacho na okładce. Obok takiego dżentelmena nie idzie przejść obojętnie. A dodatkowym bodźcem jest nazwisko Autorki, która jest ulubienicą wielu czytelników. Nie tylko duety z Vi Keeland, ale także jej solowe książki robią furorę. To jest zawsze pewność, że spędzisz czas z dobrą historią, niezapomnianą i przede wszystkim dobrze napisaną. Tym razem mamy wojnę i nienawiść, która płonie. Tak płonie, bo rozpala do czerwoności relację między bohaterami. Wiecie, że między nienawiścią, a miłością jest cienka granica. Czasem jednak nagła decyzja powoduje, że pożar, który się w nas tlił wybucha i to nie byle jakim płomieniem, ale tym który szaleje i sieje spustoszenie. „Weston Lockwood reprezentował wszystko, czego nienawidziłam w mężczyznach – bogaty, przystojny, zarozumiały, arogancki i nieustraszony.” Sophie chce udowodnić coś swojej rodzinie, ale i sobie. Tak naprawdę jako kobieta nie ma za wiele do powiedzenia i na każdym kroku musi udowadniać swoją wartość i moc. Kiedy hotelowa perełka jej rodziny trafia w połowie w ich ręce, postanawia zrobić wszystko, aby to całość była w ich posiadaniu. Jednak po drugiej stronie narożnika stoi nie kto inny tylko – Weston Lockwood – jej wróg. „Lecz prawda jest taka, że czasami po prostu zachowujemy się instynktownie, jak zwierzęta. A cholerna Sophia Sterling posiadała niezwykłą umiejętność budzenia we mnie dzikusa.” Czy dwójka osób, która zawsze sobie docina, a ich rodziny nienawidzą się będzie w stanie pracować w jednym hotelu ? Czy będą w stanie się dogadać ? Czy będą w stanie zakopać topór wojenny ? Oboje nie potrafią się sobie oprzeć, pomimo wszystko cięgnie ich do siebie. Niczym magnes, który przyciąga wszelkie metale. „Jesteśmy jak tornado i wulkan. One rzadko się spotykają. Ale kiedy do tego dojdzie, następuje wybuch.” Vi, jak to Vi dała czadu. Nie muszę pisać, że ona coś stworzy to zawsze z senesem, trzyma się akcji, a nie przeskakuje z kwiatka na kwiatek. Tworzy charakterne postaci, pełne ikry i zawziętości, ale i słodkości. Zawsze jest to czysta przyjemność, kiedy czyta się jej książki. Ale Autorka także umiejętnie zawsze wplącze jakieś ważne aspekty, które pokazują, że jej postaci są tylko ludźmi i popełniają błędy, co czyni ich realnymi. Cóż, dla wszystkich fanów, ale i tych, którzy szukają coś lekkiego, coś co z humorem i naprawdę dobrze napisanym romansem. Vi Keeland poleca się na wieczór. I ja równie szczerze mogę ją polecić Wam !

Wątek hate love w romansach, co o tym sądzicie? Jak jest dobrze napisany to zdecydowanie działa na zmysły. Człowiek nie może się oderwać od książki! Wszystko jest okraszone namiętnością i emocjami, które aż iskrzą! Vi Keeland należy do jednych z moich ulubionych autorek romansów. "Rywale" to jej nowa powieść, która miała premierę zaledwie 24.03.2021! Shopia pochodzi z rodziny potentatów hotelowych. Tym razem czeka ją nie lada wyzwanie, jej rodzina w prawie 50% przejęła akcje w spadku nad jednym z najlepszych hoteli w NY. Ale prawie drugie tyle otrzymali jej rodzinni odwieczni rywale. W momencie kiedy Shopia i Weston natykają się na siebie i wiedzą, że muszą ze sobą współpracować, aż iskrzy! Kto zdobędzie w tej rywalizacji większy pakiet akcji by móc zarządzać hotelem? Czy między bohaterami nastąpi coś więcej niż tylko namiętne zbliżenie? Przez książki Vi się płynie. I tak było tym razem. Strony uciekały pod palcami nawet nie wiem kiedy. Relacja między głównymi bohaterami była bardzo burzliwa, co dało się mocno wyczuć. Autorka świetnie utrzymuje napięcie. Oczywiście, jak to w książkach Keeland, wszystko przeradza się w romantyczną historię. Po burzy wyszło słońce i wszystko skończyło się dobrze. Bardzo lubię jak fabuła jest pokazana z perspektyw obu bohaterów. Jest to fajny zabieg, by jeszcze mocniej wczuć się w odczucia postaci. Ta historia bardzo mi się podobała, jednak uważam, że w duecie z Penelope Ward autorka wypada lepiej. Ich wspólne pisanie jest bardziej ostre, pikantniejsze, z większym zadziorem. I chociaż nie mam się jak przyczepić do tej książki, myślę że nie zapamiętam jej na długo, bo trochę gubi się w gąszczu również dobrych romansów. Najważniejsze, że milo spędziłam czas z książką z fajną fabułą, dobrze i lekko napisaną, wolną od absurdów. Mnie to wystarcza.