OPIS
Niektórych pytań lepiej nie zadawać...
W mojej piersi, tam gdzie kiedyś miałam serce, jest pustka, z której wytryska całe cierpienie wieloświata. Z początku Bóle są jak pocałunek, gorący, namiętny i oczekiwany. Sięgają długimi, obiecującymi palcami i sprawiają, że moje kości aż mruczą z rozkoszy. Wypełniam się tym dotykiem i pragnę go więcej, pomimo iż wiem, co potem nastąpi. Me ciało przechodzą dreszcze, płonę i drżę, a czym większa moja ekstaza, tym więcej pustki się wylewa. Wypełnia mnie do końca, upaja rozkoszą, aż błogość przemieni się w słodką agonię.
Wtedy moje ciało swędzi jak płonący wrzód, którego nie uleczy żadna maść. A czym większe moje cierpienie, tym gorętszy ból wrzący w pustej studni ciała. Nurzam się w swoim własnym żalu i nie potrafię zatrzymać wypływu. Wznosi się w białym oparze i wybiela moje kości smutkiem. Płonę ze wstydu za tysiąc złych uczynków, których nie potrafię sobie przypomnieć, a ze studni wciąż się wylewa...