OPIS
przypisy i wstęp: Marian Lewicki
przekład przedmowy Umberta Eco: Joanna Wajs
Marco Polo, kupiec wenecki, wyrusza na Wschód na początku lat siedemdziesiątych XIII wieku. Towarzyszy swemu ojcu oraz stryjowi, którym przyświecają ważne cele polityczne: papież Grzegorz X wysłał ich do władcy Chin, Kubilaja. Podróż do Państwa Środka trwa trzy lata. Przybysze bardzo przypadają do serca wielkiemu chanowi i stara się on w pełni wykorzystać ich odwagę i uzdolnienia. Marco Polo jest przez niego wielokrotnie posyłany w misjach dyplomatycznych do różnych prowincji Chin, a nawet do Indii. W trakcie wojaży poznaje także Azję Mniejszą, Persję, Półwysep Indochiński i Indonezję. Po ponad dwudziestu latach nieobecności trzej wenecjanie nie bez kłopotów powracają do domu. Niedługo później Marco Polo trafia do genueńskiej niewoli. W więzieniu poznaje Rustycjana z Pizy, twórcę romansów rycerskich. Ten spisuje opowieści Marca, prawdopodobnie korzystając także z jego zapisków. Wydane drukiem Il Millione spotyka się z niedowierzaniem, a jego bohater zostaje okrzyknięty kłamcą. Już wkrótce jednak Opisanie świata czytać będą królowie, książęta, dostojnicy kościelni, uczeni i podróżnicy. Marco Polo nie dożył jednak chwili triumfu.
Wyjaśnijmy sobie jedno. Polo był kupcem, nie erudytą. Poza tym wyrusza w pierwszą podróż jako siedemnastolatek, powraca, gdy ma lat czterdzieści jeden, a w ciągu trzech kolejnych lat walczy na polu bitwy, zostaje jeńcem wojennym i dyktuje wspomnienia. Nie mógł czytać zbyt wielu dzieł europejskich, najwyżej legendy, o których napomyka w tekście, natomiast bajki, którym najwyraźniej daje wiarę, usłyszał w Kataju. Ale mimo wszystko otarł się o kulturę średniowiecznych encyklopedii (poza wszystkim duża część wiedzy w nich zapisanej przywędrowała z biegiem dziejów z katalogu cudowności Orientu). A piękne w panu Marcu Polo jest to, że mimo wszystko należy on do swojej epoki i nie może wyzwolić się spod wpływu jej ksiąg - których może wcale nie czytał - uczących go, jak należy patrzeć.
Najbardziej znaczący jest fragment o jednorożcach napotkanych przezeń na Jawie. Co do tego, że jednorożce istnieją, człowiek średniowiecza nie ma najmniejszych wątpliwości. [...] Polo nie zna litości: jednorożce „sierść mają podobną do bawolej, a nogi jak słonie", róg ich jest czarny i wielki, język kolczasty, głowa jak u odyńca i zdecydowanie „szkaradny jest widok tego zwierzęcia". Potem zaś dodaje: „Całkiem nie są takie, jak my to w krajach naszych mówimy i opowiadamy, twierdząc, że dają się chwytać dziewicom". Jakby chciał przez to powiedzieć: nie przysyłajcie jednorożcowi dzieweczek, bo spuści łeb i weźmie je na róg. Smutne, ale prawdziwe.
Umberto Eco