OPIS
A cóż to za pomysł, by dzielić się tak wieloma sprawami ze swojego życia, często trudnymi, pełnymi powikłań, sprawami natury osobistej! Czyż nie będzie to wystawianie się na pokaz, oznaczające równocześnie brak dyskrecji? Pomysł zrodził się na skutek nalegań kilku małych braci Jezusa, którzy prosili: „Powinieneś coś napisać na temat braci, których dobrze znałeś, a którzy odegrali ważną rolę we Fraternii... my jedynie słyszeliśmy o nich [...] dlaczego więc nie miałbyś napisać o wszystkim, od początku?”. Zacząłem więc pisać, bez wielkiego przekonania zresztą, i nagle całe moje życie na nowo stanęło mi przed oczami.
Brat Moris, znany w Polsce między innymi jako autor książek Żyć kontemplacją w sercu świata i Wierzę w Kościół, tym razem przedstawia opowieść zupełnie inną, osobistą: wraz z nim wracamy do początków drogi, która zaprowadziła go do wspólnoty Małych Braci Jezusa – i do Polski. Towarzyszymy mu w pielgrzymce do Chartres, gdy przeżył prawdziwe nawrócenie, podczas pierwszego pobytu wśród małych braci w Berre i nowicjatu w oazie El Abiodh Sidi Szeikh (Algieria). Widzimy go w białym fartuchu w marokańskim szpitalu, jako pielgrzyma w Rzymie i studenta teologii w Tuluzie, na misji w Afryce Środkowej i wreszcie – wśród najbiedniejszych na warszawskiej Pradze.
Brat Moris opisuje swoje spotkania z małymi braćmi, życie w skromnych warunkach fraternii, wrażenia po zetknięciu się z kulturą muzułmańską, liczne podróże i niezwykłą, ciepłą atmosferę wspólnoty Małych Braci Jezusa. Jego wspomnienia układają się w barwną opowieść, pełną zabawnych anegdot i poważnych refleksji.
Osobisty ton autobiografii równoważy lekkość i swoboda stylu oraz mądry, niekiedy żartobliwy dystans autora wobec dawnych niepokojów, oczekiwań i wyborów. Chociaż brat Moris najwięcej uwagi poświęca swoim współbraciom – zarówno tym najbardziej znanym jak Jacques Maritain, jak i tym całkiem anonimowym – wszystkie karty książki przenika jego niezwykła osobowość: duchowa siła i mądra łagodność, prostota i bezpośredniość. A także to, co nieustannie przyciąga do niego, do małej fraternii w Izabelinie, całe rzesze ludzi spragnionych rozmowy lub wspólnej modlitwy: naturalna i niekłamana radość, jaką sprawia mu kontakt z ludźmi, codzienne spotkania na wspólnej drodze.