W poprzednim tomie główny bohater komiksu, detektyw Franck Sangaré został ostro sponiewierany przez zbirów, pracujących dla rodziny Saxów. Przede wszystkim przez nieźle stukniętego Derwisza, który postanowił przypiec śledczego na żywca. Detektyw zaginął, więc jego asystentka postanowiła go znaleźć. Wątek ten stanowi ważną część albumu Saint-Elme tom 3, w którym mamy również okazję zobaczyć jak w całej tej sytuacji radzi sobie sam bohater, który do osób czekających bezczynnie na ratunek z pewnością się nie zalicza. Czym ponadto postanowili nas uraczyć Serge Lehman i Frederik Peeters? Wprowadzili bardzo interesującą i tajemniczą postać Philippa, brata Francka, który pracuje w tym samym biznesie co on, lecz zdaje się jego przeciwieństwem. Szalenie inteligentny, szybko podejmujący decyzje i czytający w ludziach jak w otwartych księgach. To zdecydowanie jeden z najjaśniejszych elementów tej części komiksu. W parze z magnetycznym charakterem idzie niezwykły wygląd. Przede wszystkim chodzi mi o wypełnione czernią spojrzenie, za którego sprawą nie jesteśmy w stanie odczytać jego intencji. Jeśli to jeszcze komuś mało to nie brakuje tu naprawdę niespodziewanych zwrotów akcji oraz dawki wyrazistej brutalności. Przewracając kolejne strony, nigdy nie mamy więc pewności co wydarzy się dalej, a to znacząco angażuje czytelnika. Po raz kolejny komiks można również śmiało określić mianem wizualnego majstersztyku. Gra kolorów jest tutaj po prostu hipnotyzująca. Ich dobór do konkretnych sytuacji i wydarzeń zawsze wydaje się z jednej strony nieoczywisty, a z drugiej zawsze trafiony. Twórcom także pod względem artystycznym udaje się utrzymać atmosferę tajemniczości. Szczególną uwagę przykuwają detale, gdy coś dzieje się gdzieś w tle. Podobnie jest ze spojrzeniami i wyrazami twarzy, mówiącymi więcej niż tysiąc słów....