Sander Jorve pragnie jedynie bezpieczeństwa dla swojej żony i syna. Życie w brutalnym świecie niższej klasy Miasta Latarni oznacza trwanie w niemal nieustannej ciemności i bycie otoczonym przez ogromne mury, podczas gdy wyższa klasa cieszy się eleganckimi wieżami i sterowcami.
Gdy szwagier Sandera, elokwentny aktywista Kendal, przekonuje go, żeby zinfiltrował szeregi Gwardii, mężczyzna wstępuje na niebezpieczną ścieżkę. Próbie zostaną poddane jego umiejętności i przekonania… a to wszystko w imię odmienienia życia jego rodziny i kasty.
Miasto Latarni – stworzone przez Trevora Craftsa, przy udziale Bruce’a Boxleitnera i Matthew Daleya, ze scenariuszem Daleya, Paula Jenkinsa (Wolverine: Geneza) i Mairghread Scott (Tranformers) oraz zilustrowane przez Carlosa Magna (RoboCop) – opowiada o tym, czego trzeba, żeby zmienić przydzielone człowiekowi miejsce na świecie, a całość jest osadzona w rozległym steampunkowym uniwersum.
Akcja serii rozgrywa się w tytułowym Mieście Latarni. Wielkiej metropolii otoczonej gigantycznym murem, który ma chronić mieszkańców przed wieloma niebezpieczeństwami. Świat za nim jest bowiem niebezpiecznym i zniszczonym miejscem. Tak przynajmniej twierdzą władcy tego miasta. Niektórzy jednak sądzą, że owe mury, zamiast chronić mieszkańców, mają ich zwyczajnie zniewalać. Tym bardziej że w miejscu tym panuje ścisły rygor klasowy. Na samym szczycie są Szarzy (władcy), służą im odziani w zbroje strażnicy, a na samym dole warstwy społecznej znajdują się zwykli ludzie, dla których każdy dzień to walka o normalne życie. Nic więc dziwnego, że w wykorzystywanych ludziach zaczyna się rodzić zalążek buntu. W takich realiach funkcjonuje Sander Jorve, który pragnie jedynie bezpieczeństwa dla swojej rodziny. Staje się on częścią większego planu, który może doprowadzić do rewolucji, albo zakończy się jego śmiercią.
Stworzona przez Trevora Craftsa historia być może nie jest rewolucyjna w swoich założeniach, ale i tak ma w sobie to „coś”, co mocno przyciąga uwagę czytelnika. Duża w tym zasługa dobrania do projektu grupy różnych solidnych scenarzystów, mających spore doświadczenie w szeroko pojętej popkulturze.
Pierwszy tom (rodzime wydanie składa się z czterech pierwszych zeszytów serii) koncentruje się głównie na zaprezentowaniu odbiorcy zarysu mocno złożonego świata, nakręcającej się intrygi i różnorodnych bohaterów radzących sobie z codziennością. Fabuła jest jednocześnie przy tym dość dynamiczna, łącząc intrygi władz, napięcia społeczne, tematy nierówności i oczywiście elementy steampunku.
Tym, co jednak najbardziej wyróżnia komiks, są świetnie nakreśleni bohaterowie. Sander Jorve to niezwykle złożona osobowość, rozdarta między chęcią lepszego jutra a troską o rodzinę i strachem przed tym, co nadejdzie. Nieźle wypada również obsada drugoplanowa, która jest różnorodna i wyrazista. Wnosi ona do opowieści swoją własną cząstkę narracji, nadając scenariuszowi odpowiedniej głębi...