Numer drugi 130pln, ten 200 czyli Egmont podnosi ceny komiksów o 50%?

Dokładnie o niecałe 54%. I to jest największa podwyżka wśród wszystkich wydawców komiksowych, które zawsze były droższe od Egmontu. Widać, komu zależy na czytelnikach, a komu na kasie. Inni jakoś mogli zachować rozsądek, nawet mimo inflacji, i skalkulować rzetelnie stosunek zysku do dobra klienta. Egmont się jak widać nie szczypał, hajs się musi zgadzać i to jest priorytet. Może w związku z tym skończą się narzekania na małe wydawnictwa, bo przecież Egmont ma taniej - teraz widać komu i na czym tak naprawdę zależy. Trudno, tyle kosztuje, chcę mieć ten komiks, więc i tak kupię. Ale 54% to jest naprawdę już lekkie przegięcie i nie sądzę, żeby było uzasadnione czymś innym niż zwykła pazerność.

Wystarczyłoby zmienić papier . Kolekcja z Carrefura pokazała , że komiksy nie tworzone za pomocą komputera jak najbardziej nadają się na taki papier a i pewnie byłoby ekologiczniej

Egmont niczym Orlen idzie w tym roku na rekordowe marże.

Nie jest tajemnicą, że ceny papieru w ostatnim czasie mocno poszły w górę, co musiało odbić się na cenach książek. Ale można było wydać ten tom wcześniej, bo od daty wydania drugiego minęło siedem miesięcy. Tymczasem Egmont poczekał i dołożył cenę. Dobrze, że wcześniej został wydany np. trzeci dom zbiorczego Lucyfera. Bo teraz owo siedmiuset-stronicowe tomiszcze kosztowałoby pewnie ponad 350 zł. ( patrząc na cenę najnowszego hellblazera). Masakra!

Coś mi podpowiadało, żeby nie narzekać na cenę, bo niezależnie od tego, jak rozsądny argument postaram się podać, to zaraz pojawią się inne wpisy o kontrowersyjnej logice i lekko odklejonych argumentach, a ja zostanę postawiony w jednym rzędzie właśnie z takimi. A nie życzę sobie. No i mam za swoje. Egmont jest winny ceny komiksu, bo za długo czekał z wydaniem i papier zdrożał w międzyczasie? No jasne, w ogóle to mogli wydać w latach dziewięćdziesiątych i byłoby jeszcze taniej. Przypadek? Nie sądzę, bo po co było tyle czekać? Dla kasy oczywiście, takich to tylko zbojkotować, obrazić się i nie kupić. Za zbyt wysoką cenę odpowiada Egmont. I nie dlatego, że papier podrożał, że prawa autorskie, licencja, konieczność zachowania rentowności, koszt druku. To są normalne koszty, które musi ponieść wydawnictwo i nie ma sensu z tym dyskutować. Jest drogo, a może być drożej, jeśli materiał i usługi pójdą w górę. Tego sie nie zmieni i najwyższy czas to zrozumieć, zamiast ciągle stękać na każdą cenę powyżej stówy. Jeśli koszty są uzasadnione, trzeba je ponieść i nie zachowywać się jak dziecko. Winę natomiast ponosi bandycka marża wydawcy, który nie raz pokazał, że najbardziej zależy mu jednak na zysku i że to jak największy zysk decyduje, co wydają i za ile. A na marżę to jednak wydawca ma wpływ i to akurat można mu wytknąć. To jest zwykłe cyniczne wykorzystywanie sytuacji - bo jest inflacja, jest wojna, więc dowalmy absurdalną marżę, bo jest na co zrzucić winę, a w normalnej sytuacji nikt by tego nie zaakceptował. To jest nic innego jak tylko obrzydliwe i cyniczne wykorzystywanie ludzkich nieszczęść i niepewności wynikających z niestabilnej sytuacji w celu nieuzasadnionego ekonomicznie podbijania zysków. Jak w przypadku Orlenu i cen paliwa, windowanych przez absurdalną marżę, a nie realny koszt surowca. I to jest sedno sprawy. Bo takich dywagacji o zbyt późnym wydaniu to nawet nie ma co komentować, ręce opadają. Podobnie jak sugestii o kolekcji z Carrefoura. Przecież to jest edytorski i wydawniczy gniot na lepszym papierze toaletowym, niewiele lepszy od jakości schyłkowego TM-Semic. Naprawdę, można dołożyć te parę groszy i dostać coś lepszego niż taką jednorazówkę do wychodka. Weźcie się ludzie trochę ogarnijcie, a dopiero potem coś piszcie