Świat, jaki znaliśmy, już nie istnieje. Nie ma władzy. Nie ma supermarketów. Nie ma telewizji. Za to są STWORY. Ciągle głodne, bezustannie polujące na ludzi i zwierzęta. Poruszają się dzięki dziwnej namiastce życia, choć tak naprawdę są martwe. ŻYWE TRUPY. W świecie opanowanym przez śmierć nie wystarczy rozpamiętywanie utraconych dni. Musimy walczyć, by kiedyś móc rozpocząć nowe życie.
Żywe trupy, z wydawnictwa Image, to smakowity kąsek dla fanów takich filmów jak Noc żywych trupów, Wysyp żywych trupów czy 28 dni później. Ale nie tylko. Po ten komiks powinien sięgnąć każdy, kto lubi dobrze opowiedziane historie. W Ameryce cykl spotkał się z ciepłym przyjęciem tak ze strony fanów, jak i krytyków. Każdy tom szybko trafia na listę bestsellerów miesięcznika "Wizard" i pozostaje tam przez długi czas. Seria została również nominowana do prestiżowej Nagrody Eisnera.
Rick był wzorowym policjantem w małym amerykańskim miasteczku. Ranny podczas służby, trafił do szpitala w stanie śpiączki. Obudził się już w innym świecie. Świecie, który opanowały STWORY. Rick stanął przed niezwykle trudnym zadaniem – w świecie pełnym zombi musi odnaleźć swą żonę i dziecko. Ale najpierw: przeżyć każdy kolejny dzień... A nie jest to łatwe.
Żywe trupy to seria trzymająca w napięciu do ostatniej strony. Nieszablonowi bohaterowie, niespodziewane zwroty akcji i zombi, czyhające na ludzi za każdym rogiem.
Scenariusz do Żywych trupów napisał Robert Kirkman, który ma na swoim koncie kontrowersyjny komiks Battle Pope (papież zwalczający zło karabinem maszynowym) i The Invincibles (nowe spojrzenie na superbohaterów). Za grafikę odpowiedzialny jest Tony Moore, młody, obiecujący rysownik, który współpracował z Kirkmanem przy Battle Pope. Moore od lat fascynuje się tematyką zombi - i to widać w jego rysunkach. Prosta, czysta i realistyczna kreska doskonale współgra z przerażającym i niezwykle sugestywnym przedstawieniem żywych trupów, którym muszą stawić czoło bohaterowie komiksu.
Wszystko w „Żywych trupach” jest próbą pokazania naturalnego rozwoju zdarzeń, które – według mnie – zaistniałyby w tych sytuacjach. To opowieść nastawiona na bohaterów. Kwestia, jak dostali się na miejsce, gdzie ich spotykamy, jest o wiele ważniejsza od tego, że w ogóle się tam znaleźli. Wśród owych bohaterów mam nadzieję ukazać odbicia waszych przyjaciół, sąsiadów, krewnych i was samych, a także to, jakie byłyby reakcje tych ludzi w sytuacjach ekstremalnych.
Fragment wstępu do amerykańskiego wydania autorstwa Roberta Kirkmana