Ilość stron jest dość spora, bo dostajemy ich aż 208. Zeszyty w środku też są niczego sobie, bo znajdziemy tam debiut pajęczaka, starcie z nie jednym, nie dwoma, a ze złowieszczą szóstką wrogów, a także dłuższą historię z naszych czasów.
Co do debiutu to (sama jestem w szoku) podobał mi się. Co z tego, że początki Petera Parkera zna KAŻDY, więc niczego nowego się nie dowiadujemy. Ale dla mnie było to jak oglądanie na nowo ulubionego filmu. Mimo tego, że się go zna to ponowne poznawanie sprawia przyjemność i pozwala wychwycić smaczki niezauważalne na pierwszy rzut oka.
Ale ten zeszyt nie był typowy, bo był narysowany na nowo, tym razem w współczesnym stylu. Bardzo podobał mi się ten zabieg, bo dzięki temu historia ma szanse trafić do szerszego grona. Sama przyznam, że po komiksy rysowane w takim stylu sięgnę szybciej niż po te z lat 60tych.
W drugim zeszycie z albumu Spidey musi się zmierzyć ze Złowieszczą Szóstką (w tym z Misterio z najnowszego filmu o pajęczaku, kto się wybiera do kina?). Jest to starsza historia, ale także mi się podobała. Było po prosto dużo. Dużo akcji, dużo emocji, dużo zdarzeń, dużo pojedynków, dużo złoczyńców (w tym dwóch ziomków z memów!). Nie zabrakło także dużej ilości występów gościnnych. Swoją drogą nie brakuje też rozciągniętych w nieskończoność dialogów, ale nie irytują tak mocno jak w innych starszych komiksach. Jak już przy starych komiksach jesteśmy to wspomnę też o rysunkach. Jak na tamte czasy to nawet mi się podobały. Wiadomo, nie ma cudów czy arcydzieł, ale i tak dostajemy porządne obrazki.
Ale to ostatnia historia z albumu podobała mi się najbardziej. Żeby nie spoilerować – jest kilka występów gościnnych. Sama fabuła jest lekko naciągana, ale to, co się w komiksie dzieje, wszystko rekompensuje. Autorzy serwują nam bieg przez najważniejsze wydarzenia z życia Spider-Mana. Jest to prawdziwy maraton, więc na zbyt powolne tempo akcji też nie można narzekać. I mimo tego szaleńczego tempa autorom udało się przemycić kilka rozterek w głowie bohatera, więc tym bardziej jestem pod wrażeniem.
A pod koniec albumu dostajemy jeszcze parę smaczków, jak galerię złoczyńców, top 5 walk Spider-Mana, krótka historię postaci czy jej stroje. Było to taką wisienką na torcie w tym komiksie.
Czy polecam? Pewnie! Jak osobiście byłam pod tak ogromnym wrażeniem komiksu, że zdecydowałam się na kupowanie kolejnych. I od momentu przeczytania go czekam na film ze Złowieszczą Szóstką!
Autor: arcytwory Data: 25.07.2019