No i przestał mieć to coś, a zaczął mocno iść w dół. Trzecia odsłona Konkwistadora niestety zawiodła. Po pierwsze nie wprowadza nic nowego, po drugie, ciągnie się już jak serial telewizyjny, z jakimiś tam wydarzeniami, ale one nic nie wnoszą co by zaskoczyło albo spowodowało zaciekawienie. Wszyscy co przeżyli, nagle po kolei się odnajdują i ....i... i nic, po prostu wszyscy dalej pędzą zaślepieni w poszukiwaniu swojego skarbu, nie zważając że ktoś zginął. Wszystko jakoś tak za łatwo idzie, żadne z wydarzeń na naszych bohaterach nic nie robi, po drodze zabijają paru Indian i pędzą dalej.
Po trzecie pierwszy odcinek Konkwistadora miał 64 strony, drugi 61 stron, więc co niby się stało twórcą komiksu, że zjechali mocno do 54 stron. Chyba mamy typowy brak pomysłu na rozwinięcie jakże ciekawego tematu, związanego z podbojem Ameryki. No i dlaczego walka jednego z sojuszników Cortesa nie została uwieczniona w kadrach, tylko została wspomniana, chyba można było to wykorzystać, no ale zaniechano jakoś tego.
Plusy, cóż plusami może być tylko rysownik, Philippe Xavier, oraz kolorysta, Jean-Jacques Chagnaud. Pan od scenariusza to zdecydowany minus, no chyba że w czwartej części postanowi nas czymś zaskoczyć i naprawi błędy.

Czy i kiedy będzie wydana 4 część? Czy wydawnictwo SIDECA aby nie zbankrutowało?