Hernan Cortes przybył do Ameryki po chwałę i bogactwo, ale ekspedycja wysłana przeciw niemu może bardzo skomplikować plany Hiszpana. Czy spotkanie z Narvarezem dowódcą drugiej wyprawy i talenty negocjacyjne Cortesa pozwolą uniknąć zbrojnej konfrontacji i umożliwią zawarcie sojuszu przeciw Indianom czy wprost przeciwnie?
Tymczasem w Tenochtitlan podstawy przymierza między Hiszpanami, a Aztekami zostały naruszone. Indianie odkryli, że przybysze nie są wysłannikami bogów tylko zwykłymi śmiertelnikami jak oni. Grupa najemników Cortesa włamała się do skarbca Montezumy i poza złotem ukradli także tajemniczy artefakt, wyglądający jak chrześcijański krzyż. Niezwykle ważny przedmiot dla azteckich elit i i Indianie będą bardzo zdeterminowani, aby go odzyskać.
Nieprzebyta dżungla oraz zastępy fanatycznych Otomisów - łowczych Azteków będą niczym w porównaniu z pragnieniem zemsty kapłanów. Jaka jest natura owego przedmiotu i czy Hiszpanie pozostawienie sami sobie zdołają wykonać zadanie i przetrwać niebezpieczeństwa...
Pierwszy zeszyt był nieco lepszy. W drugim pojawiają się potwory, duchy i trochę deus ex machina. Takie czytadło, ale wizualnie bardzo fajne. Jest zachowany specyficzny klimat, na szczęście całość nie zmierza w jakimś infantylnym kierunku. Z pewnością sięgnę po kolejne części, bo tak czy siak czyta się świetnie. I ogląda też.
Autor: Marcin TelegaData: 09.10.2015
Ma to coś.
Zaczynając od zalet, to rysunki Philippe Xavier dobrze współgrają z opowiadaną historią. Kolory dobrze dobrane, tworzą w pełni harmonie z całą resztą. Sama historia opowiadająca o przygodach poszukiwaczy przygód i skarbów, przedstawiona jest z elementem fantastyki w postaci pojawiającego się ducha-demona puszczy amerykańskiej. W sumie mogło go nie być i byłoby więcej miejsca na zawiłości, spiski, sojusze i intrygi pomiędzy bohaterami a indianami, jak również więcej przygód pozwalających odkryć więcej ciekawostek i tajemnic miejscowej kultury.
No, ale i tak opowieść graficzna tego typu dawno nie ujrzała światła dziennego, ostatnio to przypomina mi się tylko Węgierski komiks "Skarb Majów", tak więc fajnie że Jean Dufaux postanowił wykorzystać ten pomysł.