OPIS
Książka dobrze wpisuje się w podstawową debatę nic tyle może dotyczącą „granic", bo te są od dawna rozmyte i zanikają w ramach podejmowania konkretnych badań, ile raczej analizującą konsekwencje owej ksenogamicznej siły wrażliwości, nachylenia i warsztatu antropologicznego, posiadającego tak wielką dziś siłę przyciągania. Co ważne, autorzy książki przyjmują do wiadomości i radują się faktem, iż ich macierzysta dyscyplina (albo dyscyplina, którą jako fachowcy pokrewnych dziedzin wiedzy uczynili własną) jest obecna w dyskursach niemal wszystkich dyscyplin badających kulturę i społeczeństwo z różnych perspektyw. Nie martwi ich - jak poprzedników - groźba utraty autonomii, odrębności, statusu, tzw. pola badań czy inne jeszcze „strachy" tradycyjnie nastawionych badaczy antropologii modernistycznej.