OPIS
Kalendarze astrologiczne - najpopularniejszy gatunek literacki w Rzeczypospolitej Obojga Narodów - przez publicystów Oświecenia okrzyczane zostały symbolem ciasnoty umysłowej i ksenofobicznego zamknięcia naszej szlachty na wszystko, co wykraczało poza opłotki własnego majątku. Wiele wskazuje, że kalendarzowe przepowiednie rzeczywiście traktowano z nadmierną nieraz powagą i stosowano się do nich rzetelnie. Z drugiej strony, prognozy te musiano traktować z daleko idącą rezerwą, skoro co roku niejeden astrolog okrywał się niesławą, gdy zamiast przewidywanej przezeń powodzi przychodziła susza. Tymczasem także i dzisiaj, w świecie elektroniki, inżynierii genetycznej i lotów kosmicznych - wróżbiarstwo kwitnie. Trudno znaleźć gazetę bez horoskopu, astrologowie zaś, wyposażeni w komputery i angażowani przez mass media, śmiało rozwijają swoje wizje przyszłości, wieszcząc nową erę Wodnika. Czy jednak ich działalność zniewala ludzi, odbiera im wolę działania, pogrąża w zabójczym pesymizmie? Raczej nie. Może więc warto raz jeszcze bliżej przyjrzeć się staropolskim kalendarzom. Czy istotnie utrwalały one bezwzględną wiarę w przepowiednie astrologiczne, pogłębiając pasywność i konserwatyzm społeczności szlacheckiej? Przecież nawet przeciętny szlachcic dawał w ciągu swego życia dowody zdumiewającej aktywności - uczestnicząc w jarmarkach i dorocznych zjazdach prowincjonalnych, załatwiając umowy majątkowe, podróżując w związku z interesami handlowymi, procesami sądowymi i towarzyskimi okazjami. Zaiste trudno tu dostrzec owo zniewolenie pesymizmem astrologicznych prognoz; wręcz przeciwnie. A zatem czytano prognostyki - i robiono swoje. Kto i dla kogo pisał kalendarze? Jak wyglądał proces ich drukowania i dystrybucji? Jaki użytek robili z nich czytelnicy? Na wszystkie te pytania odpowiada niniejsza ksiązka.