Intruz.

okładka

Intruz.

Nakład produktu jest wyczerpany

Kliknij tutaj, jeśli chcesz otrzymać maila, gdy produkt stanie się ponownie dostępny

OPIS

Przyszłość. Nasz świat opanował niewidzialny wróg. Najeźdźcy przejęli ludzkie ciała i umysły, wiodąc w nich na pozór normalne życie. W ciele Melanie zostaje umieszczona "dusza" o imieniu Wagabunda, która wie, że ludzkie ciała doznają gwałtownych uczuć, ich zmysły odbierają mnóstwo wrażeń, a wspomnienia potrafią być aż nadto wyraziste. Ale jest coś, czego Wagabunda się nie spodziewa: poprzedni właściciel ciała nie zamierza poddać się bez walki.

Wagabunda wertuje myśli Melanie w poszukiwaniu śladów prowadzących do reszty rebeliantów. Tymczasem Melanie podsuwa jej coraz to nowe wspomnienia ukochanego mężczyzny, Jareda, który ukrywa się na pustyni. Wagabunda nie potrafi oddzielić swoich uczuć od pragnień ciała i zaczyna tęsknić za mężczyzną, którego miała pomóc schwytać. Wkrótce Wagabunda i Melanie stają się mimowolnymi sojuszniczkami i wyruszają na poszukiwanie człowieka, bez którego nie mogą żyć.

*  *  *

Stephanie Meyer to wyjątkowa pisarka - opowiada historie zarazem mroczne i pełne światła. Choć jej postacie wiele cierpią, powieści Meyer są pełne optymizmu i nadziei.

Orson Scott Card

Do Intruza powinno być dołączane ostrzeżenie: ta książka wciąga po uszy i spędza sen z powiek. Nie przestaniesz o niej myśleć nawet po skończeniu lektury. Stephanie Meyer po mistrzowsku snuje opowieść i odmalowuje postacie.

Ridley Pearson

Niezwykły, fascynujący thriller psychologiczny. Po lekturze Intruza wyrażenie "bratnia dusza" nabiera nowego, zaskakującego znaczenia!

Katherine Neville

DODATKOWE INFORMACJE

  • Format:145x235 mm
  • Liczba stron:568
  • Oprawa:twarda
  • ISBN-13:9788324587353
  • Data wydania:2008
  • Numer katalogowy:68742

RECENZJEjak działają recenzje?

Przeciętna

To miała być pierwsza książka pani Meyer skierowana dla dorosłych czytelników. Niestety nie jest. Początek nudny, bez akcji. Całość bardzo infantylna. Generalnie to jeden wielki romans z przewidywalnym zakończeniem. Polecam TYLKO fanom Sagi Zmierzchu.

Autor: Dorota  Data: 18.03.2009
Intruz

Na pewno każdy z Was zna słynny film Ridley’a Scotta „Obcy”. A może ktoś zna „Władcę marionetek” Stuarta Orme’a? Być może znajdą się i tacy, którzy kojarzą jedną z moich ulubionych serii fantasy „Animorphs” autorstwa K. A. Applegate. W każdym z tych utworów groźni, inwazyjni kosmici atakują Ziemię i przejmują władzę nad ludzkością. Podobnych dzieł jest mnóstwo.
Ale co, jeśli tym razem najeźdźcy to nie bezuczuciowe monstra, które podstępem i przemocą próbują podbić sobie nowe tereny? Co jeśli tym razem nie jesteśmy w stanie bez wahania wybrać, po której stronie stoimy?

Stephenie Meyer to autorka, której nie trzeba przedstawiać. W ciągu ostatnich lat zdobyła ogromną popularność za sprawą swojej przełomowej sagi „Zmierzch”, która stała się impulsem do masowego tworzenia podobnych historii przez inne autorki. Szkoda, że Meyer kojarzona jest przede wszystkim ze swą wampirzą serią, ponieważ to właśnie „Intruz” powinien się stać jej głównym dziełem rozpoznawczym.

„Intruz” opisuje niezbyt odległą przyszłość, jednak od pewnego czasu nic nie wygląda tak, jak dawniej. Ziemię opanowały dusze – nieduże formy życia, o nie do końca zidentyfikowanym kształcie, które nie potrafią przeżyć dłużej niż kilka minut bez swojego żywiciela. Żywicielami zostaje oczywiście gatunek ludzki. Jednak dusze nie przypominają znanych nam z innych źródeł groźnych najeźdźców z kosmosu – na Ziemię przybyły, ponieważ widząc panujące na niej zło, agresję i przemoc, postanowiły zmienić ją w lepsze miejsce. Dusze to stworzenia dobre, łagodne, pozbawione mściwości i nigdy niedoświadczające złości. Po skolonizowaniu kilku już planet, nie zdają sobie sprawy z tego, że ich nowi żywiciele mogą być niezadowoleni z istniejącego stanu rzeczy.

Ludzie jednak, a w zasadzie nieliczne ich resztki, świadomi już unoszącego się nad nimi zagrożenia, nie chcą się poddać bez walki. Samotne jednostki przemierzają swą macierzystą planetę, ukrywają w grotach, z narażeniem wolności kradną jedzenie. Jest wśród nich Melanie, która wraz z młodszym bratem Jamiem od trzech lat prowadzi niebezpieczny, koczowniczy tryb życia. W czasie jednej ze swych wędrówek poznaje Jareda, od tego momentu razem poszukują schronienia i wspólnie próbują ocalić swe życie. Nietrudno się domyślić, że w niedługim czasie para obdarzyła się silnym uczuciem wzmocnionym świadomością, iż są oni być może ostatnimi ludźmi na świecie.

Melanie nie może jednak długo cieszyć się swobodą, gdyż wkrótce zostaje schwytana, a w jej głowie zostaje umieszczona Wagabunda – dusza ciesząca się powszechnym uznaniem ze względu na ilość miejsc, w których wcześniej była – posiadała żywicieli na dziewięciu planetach. Melanie nie okazuje się potulnym żywicielem, jakiego spodziewała się Wagabunda; ponieważ została zaatakowana jako osoba świadoma zagrożenia, nie straciła możliwości swobodnego wyrażania swoich myśli i emocji. Okazuje się, że tym razem współpraca żywiciela i jego duszy nie będzie tak łatwa jak zawsze.

„Intruza” można analizować na kilku poziomach. Zacznę od najprostszego – to przejmująca i fascynująca powieść przygodowa, która prowadzi nas przez okupowany świat, pokazując wszystkie jego zawiłości, nowe mechanizmy i zasady. Utwór ten świetnie wpisuje się w popularną ostatnio konwencję antyutopii. Warto jednak zauważyć, że książka miała swoją premierę trzy lata temu; być może jest to kolejne przełomowe dzieło Meyer, które wyznaczyło takie późniejsze trendy jak chociażby „Igrzyska śmierci”, czy „Dobrani”.
Czy świat, w którym ludzie zostali pozbawieni możliwości decydowania o własnym losie jest światem idealnym? Z pozoru tak – całkowicie wyzbyto się przemocy, agresji, wojen, nienawiści, wyzysku społecznego, chorób (cudowne sposoby leczenia ran mnie osobiście oczarowały). Każdy jest równy – bez względu na to jakie jest jego powołanie, od czasu do czasu sprząta ulice, bo tak po prostu trzeba. Trudno się jednak pozbyć uczucia, że coś zostało zabrane bezpowrotnie. Co? Nasza wolność i świadomość, czyli, jak zdaje się dowodzić Meyer – istota człowieczeństwa.

Książkę można w zasadzie zaliczyć do gatunku science fiction, jednak nie jest to typowy przedstawiciel gatunku; wszystko jest tutaj wyważone, bez zbytniego wybiegania w przyszłość, bez zbytniej technicyzacji opisu. Ten rodzaj kształtowania rzeczywistości trafił wprost w mój gust.
To jednak nie wszystko. Zaszufladkowanie „Intruza” do jednego tylko gatunku, nazwanie go „ciekawą historią” byłoby dla powieści niewspółmiernie krzywdzące. Jest ona bowiem dziełem nie tylko wielowymiarowym, ale również symbolicznym.
Pojawia się podstawowe pytanie – co sprawia, że jesteśmy ludźmi? Czy nasze ciało to wszystko? Zdecydowanie nie. Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na duszę? Mogłoby się wydawać, że w ogóle jej nie posiadamy, że dusza to jedynie organizm obcy wszczepiony nam przez kogoś z zewnątrz. Wydaje mi się, że podstawową wartością, która czyni nas bycia człowiekiem, to świadomość, że nim jesteśmy i możliwość docenienia tego stanu .

To także refleksja nad zagadnieniem nietolerancji. Wagabunda to typowy przykład odmieńca wśród mocnej większości. Podobały mi się kolejne etapy wchodzenia do społeczności rebeliantów; powolne okazywanie zaufania, którym ją obdarzali, zainteresowanie jej historią, wreszcie miłość, która okazała się silniejsza niż strach.

Kwestia bohaterów jest dla mnie trudna, nie lubię bowiem postaci, które są nieskazitelnie dobre i czyste, a takie są dusze, taka była Wagabunda. Jej pacyfistyczne i miłosierne zachowanie niejednokrotnie graniczyło z bezmyślnością, czy wręcz głupotą. Jednocześnie jednak polubiłam dusze jako nowy rodzaj istot, dlatego, wykluczywszy kilka naprawdę idiotycznych zachowań, nie mogłam nie darzyć Wandy (bo tak nazywana była przez Ziemian) sympatią. Odwrotnie było z Melanie. Dziewczyna ta, silna i odważna, podbiła moje serce, będąc jednak człowiekiem, automatycznie traciła w moich oczach kilka punktów.
Co do bohaterów męskich – nie mam wątpliwości. Stephenie Meyer znana jest z tworzenia czytelnikowi dylematów; przedstawia dwóch ciekawych mężczyzn i każe wybierać spośród nich jednego; zapewne taki miała plan również w przypadku „Intruza”. Dla mnie jednak wybór był oczywisty i padł na Iana; uwielbiam opiekuńczych, dobrych, kochających bohaterów. Niestety, Jared, bijąc Wagabundę w twarz, bez względu na to jakie miał powody i jakie towarzyszyły mu emocje, stracił wszelkie roszczenia do mojego szacunku.

„Intruz” to powieść niesłusznie pozostająca w cieniu innych, bardziej znanych dzieł autorki. Pełna symboliki i refleksji nad stanem naszego świata zainteresuje zarówno miłośników przygody i romansu, jak i czytelników, którzy oczekują od lektury czegoś więcej.

Autor: Zuzanna Szulist Data: 02.05.2011

DOSTAWA

DARMOWA dostawa powyżej 299 zł!

Realizacja dostaw poprzez:

  • ups
  • paczkomaty
  • ruch
  • poczta

OPINIE

Nasza strona używa plików cookies, w celu ułatwienia Ci zakupów. Więcej informacji znajdziesz w polityce prywatności

© 2006-2024 Gildia Internet Services Sp. z o.o. and 2017-2024 Prószyński Media Sp z o.o. PgSearcher