OPIS
Niektórzy uważają, że poezja powinna mówić sama i że w jej odczytaniu niepotrzebna jest wiedza o autorze ani pomoc komentatora. I chyba mają rację - czytelnikowi niniejszego tomu nie jest potrzebna informacja, że Sławomir Ortyl ukończył studia kulturoznawcze i pracuje w muzeum, jednak dzielę się tą mało potrzebną, wiedzą, bo nieoczekiwanie zdaję sobie sprawę, że nie jest ona bez znaczenia. Tę poezję można czytać (jakkolwiek nie jest to jedyna możliwość jej odczytywania) poprzez metaforykę muzealną. Muzeum jawi mi się jako metafora gromadzenia, ewidencjonowania, układania rzeczy w określonym porządku. Ale nie jest to przecież tylko magazyn, w którym przechowuje się rzeczy zbędne, anachroniczne, przyprószone kurzem. Muzeum jest jedną z instytucji organizujących naszą pamięć kto w muzeum pracuje, jest gospodarzem pamięci. Ma moc przywracania do rzeczywistości spraw i ludzi, których już nie ma, może też zepchnąć w mroki magazynów, co zechce.