OPIS
Artur Rubinstein był genialnym dzieckiem – bo bardzo muzykalnym. Porywał swoją grą, koncertował w najsłynniejszych salach świata, szczególnie ceniono go za interpretacje kompozycji Fryderyka Chopina. Choć słynął z niezwykłej dynamiki wykonawczej, zawsze mało ćwiczył.
Gdy w 1950 roku w San Francisco przedstawiciele 50 rządów podpisali Kartę Narodów Zjednoczonych powołującą do życia ONZ, poproszono Rubinsteina o występ. „W tej sali, w której urządzi się przyszłość świata, brakuje mi flagi polskiej, za którą walczyliście. Ja tego nie mogę tolerować, dlatego zagram hymn Polski i proszę o powstanie” – powiedział wówczas Rubinstein, który zawsze powtarzał, że przede wszystkim jest Polakiem.
Ewa, córka pisarza, mieszka w łódzkiej kamienicy przy Piotrkowskiej 78, w której Rubinstein spędził dzieciństwo.
Pewnej nocy budzą ją dźwięki fortepianu. W salonie przy instrumencie siedzi dziwnie, ale sympatycznie wyglądający pan.
Okazuje się on psotnym, nieco pyszałkowatym duchem, który nie chce, aby ojciec Ewy napisał o nim książkę.
Dlaczego? Wkrótce dziewczynka poznaje powód.