„Przed grudniem” to książka, która nie wciągnęła mnie od początku. Zaczyna się zwyczajnie. Ona wyjeżdża na studia, pozostawia chłopaka i poznaje nowego. Momentami miałam wrażanie, że akcja jest niepotrzebnie rozciągnięta. Czasami było nudno. Jednak pomimo to historia opisane w tej książce nie pozwoliła mi się odłożyć. Gdy Monty odwozi Jenny do akademika składa jej dość nietypową propozycję. Chce być w otwartym związku. Już sama ta propozycja sprawiła, że chłopaka skreśliłam od pierwszego rozdziału. A to co później wyprawiał tym bardziej sprawiało, że nie polubiłam go do samego końca. Jenny poznaje nowych ludzi. Wśród nich znajduje się dość tajemniczy chłopak. Jak ta znajomość rozwinie się? Przekonacie się sami. Książka wydawała mi się przewidywalna, a jednak zakończenie mnie zaskoczyło. Pomimo tego, że były momenty, które mnie nudziły uważam, że warto po nią sięgnąć. Porusza ona wiele trudnych i ważnych dla młodych ludzi tematów tj. dorastanie, podejmowanie decyzji, toksyczny związek, związek na odległość, relacje międzyludzkie. Wszystko to z czym każdy z nas kiedyś zmierzał się, gdy rozpoczynał samodzielne życie w innym mieście. Autorka świetnie wykreowała swoich bohaterów. Bardzo kibicowałam Jenny, która zdecydowanie została moją ulubienicą. Książka może nie dostarczyła mi aż tylu emocji, na ile liczyłam, ale warto po nią sięgnąć. Myślę, że może się ona spodobać zwłaszcza studentom.