„The last breath” to kolejna książka od C.S.Riley. Znam już dwie książki wydane przez Autorkę, które szczerze uwielbiam. Dla fanów new adultów śmiało polecam, a teraz podobny klimat, a zarazem całkiem inny. Książka, która zrujnuje wasze serce... Książka porusza mnóstwo różnych, ważnych dla ludzi tematów. Można by powiedzieć, że miłość, spełnianie marzeń i realizacja założonych celów to norma dla większości, ale Autorka pokusiła się także o ciężki temat, lecz ten którego to nie ominie śmierć. Tym razem książka krótsza, konkretniejsza, i inni bohaterowie. Tam byli bardziej niegrzeczni, bardziej pyskaci, tu mam wrażenie było zamiarem pokazanie innych osób, ale głównie tego, aby pokazać, że trzeba żyć pełną życia. Trzeba wycisnąć je jak cytrynę, aby na koniec niczego nie żałować, bo przecież życie jest jedno, i nikt nie przeżyje go za nas. Może moja dusza romantyczki, ale chyba koniec nie do końca mi się podobał. Nie bardzo lubię takie książki, gdzie człowiek zalewa się łzami, wolę chyba jak mamy szczęśliwe życie, gdzie mogę sobie w głowie dodać to, jak się dalej im wiedzie, co robią i co najważniejsze, że para jest razem szczęśliwa.