On pragnął, żeby była jego. Ona chciała unikać braci Salvatore. Jednak Simon już dawno zaplanował, że Chloe chcąc czy nie chcąc będzie jego i zrobi wszystko żeby tak się stało. Książka jest jedną wielką szarpaniną. Ona go nie chce, on ją chce. Ona się opiera, odpycha go. On to ma w nosie. Ich spotkania to ciągła walka, fochy i ucieczki. Niedojrzałość, brak rozmów i zero jakiejkolwiek fabuły. Cała książka polegała tylko na tym, że on ją zmuszał do tego, żeby z nim była. Nie prosił, nie rozmawiał. Ona go kocha od dawna, ale przecież z nim nie będzie. Dodatkowo on jest gangsterem, ale szczerze w tej książce nic nie ma na ten temat. W sensie jakich zwrotów akcji z tym związanych, wiec na pewno nie jest to typowy mafijny romans. Tak naprawdę nie wiem jak to zakwalifikować, jak to zdefiniować, bo jest naprawdę słabą książką w której ponownie to powtórzę są przepychanki, szarpaniny, zapieranie się aż w końcu miłość rodzi się ponownie ot tak. Nie było i pstryk palcami... jest. Jak dla mnie, żadnego morału, żadnej rozrywki. Najgorszy typ romansu, w którym nic się nie dzieje.