OPIS
Drugi tom nowej historii IV Korpusu Pancernego, który walczył na froncie wschodnim w ostatnich miesiącach II wojny światowej.
W Wigilię 1944 roku żołnierze IV. SS-Panzerkorps przygotowywali się do jak najlepszego uczczenia tej okazji. Korzystając z przerwy w walkach pod Warszawą, z niecierpliwością czekali na udział w najbardziej niemieckich świętach, w tym na najwspanialszą kolację bożonarodzeniową, jaką ich kuchnie polowe mogły jeszcze przygotować w piątym roku wojny. Zasłużyli na to; po pięciu miesiącach bezlitosnej walki i utracie wielu swoich przyjaciół, dowództwo korpusu oraz żołnierze jego jednostek sztabowych i dwóch dywizji – 3. Dywizji Pancernej SS „Totenkopf” i 5. Dywizji Pancernej SS „Wiking” – z niecierpliwością oczekiwali na to, co przyniesie święto, w tym prezenty z domu i być może dzielenie się butelką sznapsa lub wina z towarzyszami.
Miało się jednak stać inaczej. Jeszcze tego samego wieczoru dowódca korpusu, SS-Obergruppenführer Herbert Otto Gille, odebrał telefon z informacją, że 35 000 jego ludzi ma załadować się następnego dnia do pociągów pospiesznych, które zabiorą ich ze względnie cichego frontu nad Wisłą na oddalone o setki kilometrów Węgry. Ich misja: Uwolnić Budapeszt! W ten sposób rozpoczęła się ostatnia część sagi IV SS-Panzerkorps. Na Węgrzech miał on odegrać kluczową rolę w trzech próbach zniesienia oblężenia tego już skazanego na zgubę miasta. Gille i jego żołnierze, którym zagrażały zarówno siły Związku Radzieckiego, jak i decyzje własnego wyższego dowództwa, w swoich próbach ratowania garnizonu Budapesztu przezwyciężyli zdawałoby się niepokonane przeszkody. Jednak ich ostateczny atak został odwołany w ostatniej chwili, w momencie, kiedy znajdowali się zaledwie kilkanaście kilometrów od celu, do którego dążyli przez prawie miesiąc. Po nieudanej próbie odsieczy, która ostatecznie przypieczętowała los setek tysięcy Węgrów i Niemców, pozostało tylko okopać się i jak najdłużej chronić węgierskie pola naftowe.