OPIS
Pięć, cztery, może osiem lat czy właściwie miesięcy. 41, 37, 600, 13 kilo- gramów, procent, deko. Nie wiem. Poproszono, bym nie przywiązywała wagi do cyfr w moim życiu. Przywiązuję więc do słów. Stawiam je na szali. Książka, którą trzymasz w swoich dłoniach, przedstawia kilka miesięcy życia osoby chorej na zaburzenia odżywiania – na anoreksję. Chodź, wejdź na chwilę do tego świata. Rzeczywistości tysięcy ludzi na całym świecie. Tę chudą, ale przepełnioną miłością aż po końce każdego z żeber i sinych palców. Właśnie uchylam drzwi, by wpuścić do sieni pierwsze promienie. Moje położenie się zmienia. Niczym stany chorobowe, moje umiejscowienie, wraz z dziennikiem, kreślą nowe punkty na mapie, a dni i noce przynoszą ciąg myśli. Zaprzyjaźniam się z wiatrem. Chłodem, ciemnością, bo wierzę, że biel przychodzi z czasem.
Tak jak Malika Tomkiel nie zapomniała o tym, co przeżyła, tak ja nie potrafię teraz wyjść ze świata przedstawionego w książce. Biel kości czyta się jednym tchem. A prawda wypływająca z historii bohaterki walczącej z anoreksją aż boli.
Mówienie o sobie to ponoć najtrudniejsze zadanie. Zgłaszam obecność. Żyję, piszę, redaguję książki i uczę piękna zawartego w jodze. Czasem się zastanawiam, czy żyję z pisania, czy piszę, by żyć. W kawiarni szeptali, że od wielu lat jestem dziennikarką związaną z kulturą i społeczeństwem, która nie boi się poruszać tematów związanych ze świadomością.
Dzięki temu życiowe ścieżki przeniosły mnie na karty magazynów „Freshmag”, „Slow”, „Vege”, „Epea” czy „Lśnienie”, a okazjonalnie moje słowa przybierają radiowy charakter. Zakładam, że w afekcie oparów kawy, tej świeżo mielonej, stałam się założycielką ogólnopolskiego wydawnictwa prasowego, a tym samym redaktorką naczelną magazynu „Kraft”. I o. Kto wie, dokąd zaprowadzi mnie ważenie słów? Bycie cyfrową maszynistką i życiową joginką? Trzeba iść, gdy wołają.
Magdalena Bury, dziennikarka medyczna, pedagożka i ekspertka ds. żywienia