Moi zadaniem na dzisiaj jest zrelacjonować Wam powieść niezwykłej pisarki Louisy May Alcott, a dokładniej kontynuację powieści „Ośmioro kuzynów” zatytułowaną „Róża w rozkwicie” Wydawnictwa MG w przekładzie Joanny Wadas. Dla osób, które jako pierwszy spotykają się z osobą Pani Alcott należy zaznaczyć, że jest to pisarka pełna pasji i nowego spojrzenia na otaczający ją świat i łamiącą ówczesne konwenanse, aczkolwiek jednocześnie hołdującą tradycji i instytucji rodziny. Jedna z pionierek literatury kobiecej i dziewczęcej. Największą popularność przyniosła jej seria powieści zatytułowana „Małe kobietki” opierająca się na wątkach biograficznych autorki i jej sióstr. Byłoby błędem nie wspomnieć, że sięgając po jej twórczość trzeba przygotować się na chwile pełne wzruszeń, przeplatane wybuchów śmiechu, ale również nie zabraknie takich, które doprowadzają do łez.
„Róża w rozkwicie” to kontynuacja powieści „Ośmioro kuzynów”. Mimo, że jest to część dwutomowego zbioru to nie przeszkadza przeczytać tę powieści samodzielnie. Polecałabym czytelnikowi mimo to zacząć od początku, gdyż straciłby możliwość poznania wesołej gromadki dzieciaków z milionem pomysłów i umiejętnościami pakowania się w najróżniejsze kłopoty.
Słowem wstępu „Ośmioro kuzynów” odsłania nam postać niezwykłej głównej bohaterki, osieroconej Rose Campbell, wątłej, cichej i chorowitej trzynastolatce, jej ciotki i kuzynów. Dziewczynka trafia na Ciocine Wzgórze, gdzie w podróży przez najbliższe lata będą jej towarzyszyć przezabawni i bardzo charakterni kuzyni, ciepłe i wyrozumiałe ciocie, mądry i dobroduszny wuj Alec. Mimo, iż akcja powieści rozgrywa się ponad 100 lat temu, w czasach tak innych od dzisiejszych, a świat opisywany przez autorkę może wydawać się wyidealizowany to jednak mnie osobiście oczarował i pochłoną bez reszty, przypomniał beztroskie dzieciństwo, czas dojrzewania, kiedy największym problemem było, że latem za szybko nastaje wieczór i trzeba kończyć zabawę.
Tytułowa bohaterka w tomie „Róża w rozkwicie” nie jest już dziewczynką, przeobraziła się w uroczą i ciekawą życia dwudziestoletnią młodą kobietę. Nastał długo wyczekiwany przez kuzynów wielki dzień, powrót Rose i jej przyjaciółki Phebe z wieloletniej podróży ich marzeń, podróży dookoła świata. Pogodna, radosna i empatyczna Rose może stanowić wzór do naśladowania dla współczesnej młodzieży, łączy w sobie cechy charakteru, które wydają się w dzisiejszych czasach zanikać, tj, pogoda ducha, pokora, empatia, przyjaźń. Powieść sama w sobie może stanowić drogowskaz moralny dla młodych kobiet wkraczających w dorosłość, potrzebujących wsparcia i wesołego, odmiennego spojrzenia na świat. Opowiada o poszukiwaniu siebie, swojej drogi i powołania, podążaniu za marzeniami. I to staje się głównym wątkiem tej książki, pomijając i niestety niejednokrotnie umniejszając po drodze ważne wydarzenia z życia rodziny Rose. Cudownie jest czytać o wzlotach i upadkach miłosnych kuzynów, o szukaniu drugiej połówki, towarzyszki życia, w czym głównie skupia się starsze pokolenie. I mimo, iż młodzi mężczyźni koniec końców sami do tego dążą, to Rose ma inne plany. Ceni sobie niezależność i ma apetyt i pomysł na życie, którym nie koniecznie jest bycie jedynie żoną…
Napisana prostym, przystępnym językiem, czyta się przyjemnie, pozwala się zrelaksować zapomnieć o otaczającym świecie, problemach życia codziennego, przenosi w oddalony o ponad wiek świat, który pochłania i zachwyca. Powieść jest dla ciepły koc w zimny jesienny deszcz, otula ciepłem, przyjazną i rodzinna atmosferą, a przy tym nie jest mdła i przesłodzona. Nie ma historii, które nie łamałyby serca i powodowałyby fontanny łez, ale zawsze uważam, że najlepsze są książki, które jednocześnie rozweselają czytelnika i doprowadzają do płaczu. I „Róża w rozkwicie” taka właśnie jest. Zupełnie nie przeszkadza wolno rozgrywająco się akcja, dla nie zawsze im książka dłuższa tym lepiej☺
W głównej bohaterce urzekła mnie bardzo dojrzała postawa, która pozwala nie skupić się tylko na swoich potrzebach, ale potrzebującym. Rose, mimo, iż ma majątek, który z innej perspektyw jest trochę dla niej ciężarem, ma zamiar zrobić z niego użytek nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Chce pomagać chorym, biednym i potrzebującym oddając na ten cel część swojego majątku. Jednak zanim to zrobi postanawia spędzić 3 miesiące na salonach, bywać w towarzystwie i zacząć korzystać z dorosłego życia. Niestety dla dobrodusznej i szczerej Rose nie przynosi to nic dobrego, wręcz przeciwnie raczej rozczarowanie i cierpienie. Autorka ujawnia ludzką ciemną stronę, żądzę pieniąca, chciwość, tak doskonale wpisujące się w dzisiejszą rzeczywistość. I w tym aspekcie granica ponad wieku różnicy zaciera się, gdy w grę wchodzą pieniądze. Główna bohaterka dowiaduje się na kogo może liczyć, że pieniądze szczęścia nie dają, a „przyjaciele” najczęściej pojawiają się razem z nimi, a gdy ich braknie to….. chyba wielu z nas zna to z własnego doświadczenia… Jej postawa jest godna pochwały, ma swoje zdanie, swój pomysł na życie, całkiem różny od tego, jaki wymyśliła dla niej rodzina. Rose chce być wolna, samodzielna, a nawet samotna, nie tylko w pojęciu materialnym, ale przede wszystkim duchowym. Zamążpójście nie jest jej pisaną drogą, woli otaczać się garstką przyjaciół, którym może ufać bezgranicznie i na których zawsze może liczyć. Jest to jak na XIX wieczną powieść bardzo ważny poruszany temat, samodzielności kobiet, ich niezależności wbrew oczekiwaniom społeczeństwa. Bo jak sama główna bohaterka zaznacza, jeśli miałaby zmienić zdanie kiedykolwiek, z pewnością będzie to decyzja ze względu na własną wolę, nie presje i oczekiwanie rodziny i społeczeństwa. Jest to tak ważny i potrzebny przejaw feminizmu w literaturze, który niewątpliwie był oknem na możliwości rozwoju, wybieranie nowych ścieżek i dróg życia, początkując zmianę myślenia nie tylko kobiet.
To książka również o dorastaniu, o pierwszych wyborach, złych i dobrych, radości jaką mają w sobie młodzi ludzie, o ich kształtowaniu się charakteru. Pozostawia po sobie trochę smutna nutę, tego, że życie przemija, lata młodości, beztroski często zastępują chwile zwątpienia w siebie, ale i innych. Mimo, że jest to smutne i może przygnębiać to jest bardzo ważne, nadaje powieści realizm, strukturę, która nie jest mdła i cukierkowa.
Z całego serca polecam całą twórczość Louisy May Alcott, jako książkę zarówno do poduchy, dla odprężenia i pośmiania, jak i również powieść dla młodych dziewcząt i kobiet, będących u progu dorastania, podejmowania życiowych decyzji. Niewątpliwie może okazać się pomocnym drogowskazem, a jej przepiękne wydanie uzupełnione w bogate ilustracje Harriet Roosevelt Richards będzie zarówno wspaniała lekturą w długie jesienne wieczory, jak również doskonałym prezentem cieszącym serce i oczy.
Autor: sisters_as_books Data: 09.01.2022