OPIS
„Tykocińskie” - urzekający, przemyślany cykl pięciu opowiadań otwiera nową serię Wydawnictwa VEDA pod nazwą „Krótkie Formy”. Autor wcześniejszych „Zaścianków Europy” wypracował własną, oryginalną formę, mieszczącą się gdzieś między listem, reportażem a gawędą. Opowiadaniu bohatera w pierwszej osobie, towarzyszy przyjazna narracja w liczbie mnogiej. Zatem - przyjeżdżamy, widzimy, zwiedzamy, wspominamy, pijemy trunki, co sprawia, że czujemy się zaproszeni do środka tych opowieści.
Przyjeżdżamy więc do Tykocina na krótszą lub dłuższą wilegiaturę. Idealne miejsce na pobyt. I świetne na wypady - do lasu, na trzcinowiska, gdzie czaple, żurawie i para łabędzi, czy drugi brzeg leniwej o tej porze Narwi. Ale i przystań dobra na eskapady wyobraźni - w czasy historyczne, w wysokie rejony kultury i sztuki, aż do Witebska Marka Chagalla. Na miejscu atrakcje krajobrazowe, staropolskie śniadania, sączone wieczorami alkohole świata, trochę zabytków, jakieś judaica, wystawy, wernisaże. Epikurejski zachwyt nie zawsze potrafi jednak stłumić nostalgię i grozę – i szukamy kamyków, żeby położyć je na grobach, bo „pustka po Żydach i cisza”.
Ale nasz Tykocin, z atmosferą domu pracy twórczej, to też spotkania z ludźmi. Wciągające, domagające się zapisania rozmowy. Bo kogóż to tu zastajemy - szwedzkiego pisarza Mogensa Kjelgaarda, który napisał poruszającą opowieść tykocińską, Agnieszkę Osiecką, lekarkę Alinę Margolis-Edelman odsłaniającą tajemnicę żółtych żonkili, sędziwego Rubena z Argentyny, młodziutką Białorusinkę Olgę Mordas malującą w plenerze nadrzeczne pejzaże… Oni wszyscy współtworzą te tykocińskie narracje.
„Mam silną intuicję – napisał we wstępie krytyk Roman Pawłowski - że opowiadania Michała Szymańczaka wzmocnią jeszcze energię nadnarwiańskiego miasteczka i wzbogacą mitologię tego miejsca. Bo opowieści są równie ważne co rzeczywistość. A może nawet ważniejsze”.