Miłość od pierwszego wejrzenia i to ze strony mężczyzny. Idealna zapowiedź dla romantyczek, które chcą rycerza na białym koniu i słodkiego życia. Drew chce właśnie być dla Anny takim rycerzem, ale kobieta zapiera się rękami i nogami przed uczuciem. Ale czy na dłuższą metę tak się da? Co zrobi chłopak, aby przekonać ją do siebie i do swoich czystych intencji ? „Pewnego dnia miłość zakradnie się do ciebie i zdzieli cię w łeb. Wtedy zrozumiesz.” Anna jest dziewczyną, która nie potrzebuje wiele. W collage jest po to, aby się kształcić. Nie chce miłości. Jednak na jej drodze staje Drew – gwiazda sportu w całym stanie. Czy będzie w stanie zakraść się do zabitego dechami serca Anny i udowodnić, że chce od niej czegoś więcej ? „Nie widzę tylko Drew. Widzę też gwiazdę sportu. A ja jestem tylko Anną. Nie lubię światła reflektorów. Potrzebuję ciemności.” Anna i Drew to czysta mieszanka chemiczna, która w końcu wybucha. Czy będą w stanie opanować płomienne uczucie między nimi ? Los jednak bywa przekorny i wydarzy się coś, co wystawi ich uczucie na próbę. Czy przetrwa zależy tylko od nich. „Miłość gdy już się pojawiła, wcale się nie zakradła. Nie, podeszła do mnie odważnie i śmiało, na wypadek gdybym nie zwracał na nią uwagi. I owszem zdzieliła mnie w łeb.” Książka jest lekka, szybko się ją czyta, jednak nie ma czegoś, co zaskoczy czytelnika. Jest przewidywalna, niemiej jednak przyjemna. Lubię, gdy to właśnie bohater zostaje uderzony strzałą amora i stara się to udowodnić tej jedynej. Kristen Callihan pisze lekkie, niewymagające książki, które są w sam raz na letni wieczór. Chętnie sięgnę po kolejne części tej serii. Tę oceniam na mocną 7.