Po kolejny tom sięgnęłam po to, aby sprawdzić, czy jednak ten duet Panów Autorów jest warty mojej uwagi. Pierwszy to nie przypadł mi do gustu, ale za to drugi powiem Wam, że bardzo mi się podobał. Bo mamy tutaj bardzo zdeterminowanego mężczyznę, który za wszelką cenę chce udowodnić kobiecie, że nie jest tylko jednorazową przygodą, jest warta czegoś znacznie większego. Czy mężczyzna osiągnie swój cel ? „Jest taki złakniony i zaborczy, a równocześnie uroczy i szczery. Jak on to robi ?” Quinn jest asystentką Deckera, którego poznaliśmy w pierwszym tomie. Ma wiele na głowie, a jednorazowe numerki są jej na rękę. Jednak zbliżenia z pracodawcą nie powinny mieć miejsca, ale chemia między nimi jest niezaprzeczalna. A determinacja Deacona miesza jej w głowie. Co zrobi kobieta, czy zaufa mężczyźnie takiemu jak on ? Ale czy on jest taki w rzeczywistości ? „Jestem jak cukiereczek, z wierzchu kwaśny, ale gdy wgryziesz się w środek...” Deacon jest tak naprawdę w cieniu. Nie lubi się żalić i narzekać, a Quinn jest kobietą, dla której warto się starać, jednak jak przełamać jej opór ? „Jeżeli Quinn nie widzi, że nawet sam wszechświat nas ku sobie pcha, to powinna się wybrać do okulisty.” Bardzo podobał mi się przede wszystkim ten klimat, bo była napisana z większą energią niż poprzednia, tekst również był w moim odbiorze lepiej przyswajalny dla czytelnia i nie nudził szerokimi opisami. Akcja była zwarta, a bohaterów nie dało się nie lubić od pierwszy stron. Inną sprawą jest wszędzie wkładająca nosa Tate, która irytowała mnie niesamowicie, ona wszystko wie najlepiej, musi wszędzie dorzucić swoje pięć groszy. Była zdecydowanie wykreowana na zołzę, co moim zdaniem jest na minus. Jednak cała historia była naprawdę dobra, miło mi się ją czytało, biła z niej jakaś bardzo pozytywna energia i na pewno sięgnę po kolejną książkę z tej serii. Ten tytuł oceniam na mocną 8 !