OPIS
Album zawiera koncert z 14.10.1973 r. który się odbył w Teatrze Żydowskim w Warszawie. Słuchając tego koncertu trudno uwierzyć, że śpiewa ten sam artysta, który jeszcze niedawno prowadził zespół Anawa – romantyczne smyki, barokowe brody (albo na odwrót), kobiece głosy, wiersze liryków. Ale w 1973 roku, gdy Program III Polskiego Radia zarejestrował ten porywający występ, Marek Grechuta zdążył się już objawić jako artysta odmieniony. Nic nie pozostało z wizerunku „cherubina”, artystę otaczała formacja jazz-rockowa o nazwie WIEM. Lubimy akronimy? To dobrze, bo naleźliśmy się właśnie „W Innej Epoce Muzycznej”. To widać, ale to przede wszystkim słychać. Po zakończeniu współpracy z Anawa (a był to zespół, który dwoma albumami zmienił bezpowrotnie oblicze polskiej muzyki popularnej) Marek Grechuta dokonał zwrotu na miarę najbardziej progresywnych artystów swoich czasów: objawił się we wcieleniu nie tylko zupełnie nowym, ale wręcz rewolucyjnym. Z innymi muzykami i z innym, na wskroś współczesnym repertuarem, nagrał płytę DROGA ZA WIDNOKRES (1972). Album utrzymany był w surowym, piwnicznym, undergroundowym klimacie, zatem stanowił zamierzone przeciwieństwo poprzednich dokonań artysty. Marek Grechuta zaprezentował na nim muzyczną galerię takich poetów jak Ryszard Krynicki, Jan Zych, Wincenty Faber, Ryszard Milczewski-Bruno. Sam również pisał wiersze. Występ otwierają dwie piosenki, których daremnie byśmy szukali w bogatym dorobku fonograficznym Marka Grechuty. Autorskie utwory, Nie szukaj niczego po kątach i W ciszy poranka, poznajemy wyłącznie dzięki taśmie z koncertu w Teatrze Żydowskim, artysta nigdy bowiem nie zapisał ich w studio, twierdził, że nigdy ich nie ukończył. Pierwszym łącznikiem pomiędzy „starym a nowym Grechutą” jest perła polskiej poezji śpiewanej: piosenka do fragmentu „Pieśni” Gałczyńskiego, Ocalić od zapomnienia. Wykonana tu przez artystę solo przy fortepianie dowodzi – i to po raz kolejny – że trudno doprawdy o bardziej doskonały mariaż słowa i melodii, nastroju i głosu. Seria piosenek z albumu DROGA ZA WIDNOKRES przypomina, że jesteśmy w trasie koncertowej promującej najnowszy album Marka Grechuty. Każdy z trzech utworów prezentowany jest w wersji zmienionej w stosunku do nagrania studyjnego, jednak kiedy w Wędrówce bez trudu rozpoznajemy wzbogacony temat z płyty, tak piękna, eteryczna piosenka Gdziekolwiek, doczekała się radykalnej metamorfozy – wyniesiona na inną muzyczną orbitę natchnioną grą krakowskiego gitarzysty Antoniego Krupy, zaprasza słuchacza do świata, z którego szybko nie będzie chciał powrócić… Dwa wiersze jednego poety – Tadeusza Nowaka, którego twórczości Marek Grechuta poświęci w przyszłości cały album – złożyły się na piosenkę Krajobraz z wilgą i ludzie. Wiersze dwóch poetów – Józefa Czechowicza i Tadeusza Micińskiego – połączyły się w piosence z debiutanckiego longplaya zespołu Anawa, Twoja postać. Nic lepiej nie wytrzymuje próby czasu, niż niedopowiedzenia, a obie te poetyckie miniatury składają się z obrazów i ulotnych przebłysków pamięci i… niepamięci. Interesującym odkryciem jest na tym koncercie utwór Godzina miłowania – „łącznik” pomiędzy albumami DROGA ZA WIDNOKRES i MAGIA OBŁOKÓW, na którym dopiero za rok znajdzie się jego wersja studyjna. Ten autorski utwór Marka Grechuty brzmi tu jak najnowsze światowe odkrycie tak popularnego na początku lat 70. jazz-rocka. Koncert zamyka – naturalnie – rozbudowana, brawurowo improwizowana wersja legendarnego Korowodu. Muzycy grupy WIEM mają w niej pełne pole do popisu i naprawdę dużo miejsca. Błyskotliwa, wypełniająca przestrzeń, ale też wypełniona przestrzenią gra gitarzysty Antoniego Krupy. Dynamiczne, najbardziej zbliżone do stylu fusion skrzypce Piotra Michery. Wreszcie niezastąpiona motoryka „poety perkusji”, Kazimierza Jonkisza, którego gra jest kluczem do stylu WIEM. Komentowało się w owym czasie „rockowe wcielenie” Marka Grechuty. A przecież wiemy, jak brzmiał rock w 1973 roku, jakie nagrywano płyty – w Polsce i na świecie. Artysta pokazał, że bez względu na gatunek muzyki jaki go właśnie inspiruje, zawsze nada swoim utworom niepowtarzalny, na wskroś oryginalny, zaskakujący kształt i nieznany wcześniej wymiar. Wszak sam Grechuta to „inna epoka muzyczna”.