OPIS
Jak to jest żyć w klatce, którą zbudował dla nas drugi człowiek? Najbliższy człowiek, który jeszcze niedawno wydawał się niewinną istotą, która zmieni nasze życie na lepsze.
“Tylko jedna taka noc” to z pozoru prosta historia o powoli zaciskającej się pętli strachu i wyrzutów sumienia. Jednak dzięki konsekwentnie prowadzonej historii, pogłębionej introspekcji postaci i interesującym przesunięciom narracyjnym, tę opowieść czyta się z wypiekami na policzkach i brzuchem ciężkim jak ołów. Do dzieła, czytelnicy – czas wypuścić tego słowika z klatki!
Oto historia kobiety. Podejrzewam, że w całej Polsce są takich tysiące. Takich i podobnych. Łatwiejszych, trudniejszych, mniej lub bardziej szokujących. Ale opiszę tę jedną. Dlaczego? Ponieważ bardzo mocno mnie zszokowała, kiedy ją usłyszałam.
Ten problem istnieje naprawdę. I uważam, że jest sprawą społeczną – z pewnością moja Bohaterka (przez wielkie „B”!) nie jest odosobnionym przypadkiem. Na świecie żyje bardzo dużo takich Ań i takich Andrzejów. I niestety takich sąsiadów, którzy nie reagują na krzyk i płacz za ścianą; takich, którzy nie widzą sinego oka dziewczyny z pierwszego piętra albo siniaka na ręce tej młodej mamy z bloku obok.
Słyszymy, ale nie słuchamy. Współczujemy, ale myślimy sobie: przecież nas tam nie ma, nie uczestniczymy w tym, więc skąd mamy wiedzieć, kto ma rację? Jak zareagować? A może jakakolwiek ingerencja nie będzie sprawiedliwa?
Kochani, nieważne, kto zawinił. Po prostu są granice, których przekroczenie nie powinno być społecznie akceptowane. I kropka.