OPIS
Cały projekt był od początku związany z moim uczestnictwem w Solidarności i ogromną fascynacją tym fenomenem. Była to miłość od pierwszego wejrzenia, która się pogłębiała, w miarę jak poznawałem ten ruch bardziej systematycznie. W systemie, w którym przejęcie władzy ekonomicznej lub politycznej jest niemożliwe lub przedwczesne, to właśnie kultura staje się głównym placem boju. Dochodziłem do przekonania, że jeśli ogromna liczba ludzi zmobilizuje się pod sztandarem symboli i wartości alternatywnych wobec oficjalnych, a mobilizacja ta skrystalizuje się w postaci szeregu nowych organizacji, to ludzie ci stają się czymś więcej niż ruchem. Warto przyjąć, iż konstytuują się jako klasa kulturowa.
Powstanie takiej klasy, w istocie swej bardziej ulotnej niż klasy ekonomiczne czy polityczne, wymaga niezwykłej odwagi, wyobraźni i siły przekonania. Ludzie muszą pochylić się ku sobie i wyrzec skłonności do uwypuklania różnic, których przyczyny, jak na przykład odmienne rozumienie fundamentalnych pojęć narodu czy religii, wynikają ze złożonych, czasem niełatwych do wzajemnego zrozumienia, doświadczeń i systemów wartości.
Ale trzeba było czegoś więcej – mobilizacji na wielką skalę. To, że się ona powiodła, było rezultatem kilku czynników, a szczególnie jednego, którego tak boleśnie brakuje w dzisiejszej Polsce. Kultura konstytuująca tę nową klasę była oparta na genialnie prostym pomyśle: solidarności. I co ważne, solidarność nie była budowana na opozycji, na bazie niechęci wobec jakiejkolwiek grupy czy kategorii ludzi, a jedynie na odrzuceniu niechcianego systemu i jego funkcjonariuszy. Było to przesłanie skuteczne, ale i etycznie czyste, a owa czystość plasuje Solidarność w elitarnej grupie najważniejszych ruchów społecznych ostatniego stulecia.
Jan Kubik, „Za co kocham Solidarność?” Wstęp do polskiego wydania