OPIS
Rudolf Hoess, komendant KL Auschwitz-Birkenau, spisał autobiografię namówiony przez prowadzącego śledztwo w sprawie jego zbrodni, sędziego Jana Sehna i psychiatrę Stanisława Batawię.
25 maja 1946 r. na lotnisku mokotowskim ląduje samolot z Berlina z wydanym władzom polskim 46-letnim Rudolfem Hoessem, byłym komendantem obozu Auschwitz-Birkenau, odpowiedzialnym za organizację ludobójstwa. Podczas dwumiesięcznego pobytu w więzieniu na Rakowieckiej do celi wpadają strażnicy, byli więźniowie Auschwitz, podtykając mu wytatuowane na przedramieniu numery. Jak później sam przyzna, nie został nigdy pobity.
Polska opinia publiczna domaga się szybkiego procesu, w Niemczech wyroki na załogi obozów Belsen i Dachau zapadły pod koniec 1945 r., a przed ekstradycją Hoessa, skazano esesmanów z KL Mauthausen i Neuengamme. W Ministerstwie Sprawiedliwości zapada decyzja, by nie czekać z procesem komendanta na zebranie całego materiału dowodowego wobec zbrodniarzy z Auschwitz-Birkenau, lecz postawić go przed sądem osobno, w pierwszej kolejności.
30 lipca 1946 r. Rudolf Hoess zostaje przewieziony do krakowskiego więzienia na Montelupich, w którym na proces oczekuje już 120 jego byłych podkomendnych. 29 września, po raz pierwszy, przesłuchuje go śledczy Jan Sehn. Zgodnie z kpk Hoess może odmówić składania zeznań, jednak wiedza sędziego Sehna na temat obozu robi na nim duże wrażenie, daje się wciągnąć w coraz głębszy dialog. W prowadzonych po niemiecku wielogodzinnych przesłuchaniach oprócz sędziego Sehna i protokolantki Krystyny Szymańskiej uczestniczy sądowy psychiatra Stanisław Batawia, późniejszy twórca polskiej szkoły kryminologii. Śledczy chcą poznać rolę Hoessa w organizacji machiny śmierci, ale interesuje ich również osobista motywacja zbrodniarza.
Dla Hoessa kulturalne, stonowane rozmowy z Sehnem są wstrząsem. Po brutalnych doświadczeniach z Brytyjczykami spodziewa się najgorszego, tymczasem jest traktowany w sposób, jakiego dotąd nie uświadczył. Śledczy i protokolantka przynoszą mu śniadania, kiedy jest zmęczony robią przerwy.Gdy Sehn i Batawia proponują, by w celi uzupełniał składane zeznania, zgadza się bez zastrzeżeń. W ten sposób w listopadzie 1946 r. powstają charakterystyki kilkunastu esesmanów – byłych podkomendnych Hoessa z Auschwitz – zawierające wiele przydatnych dla śledztwa informacji. Sędzia ma do przesłuchania wielu esesmanów, nie może poświęcić całego czasu Hoessowi. Z wyprzedzeniem informuje co będzie tematem kolejnego przesłuchania, a on opisuje w celi kwestie dotyczące organizacji masowych mordów, pracy więźniów, obozowych regulaminów i powiązań pomiędzy obozami a urzędami Rzeszy. Na dostarczonej sztabowej mapie skrupulatnie zaznacza umiejscowienie 900 obozów koncentracyjnych w Niemczech i terenach okupowanych.
Zaczyna pisać z własnej inicjatywy, tak powstają zeznania dotyczące m.in. organizacji Lebensraum i rang w SS oraz stosowanych w tej organizacji tatuaży. Sehn i Batawia zauważają, że pisanie działa na Hoessa jak swoista terapia, uspokaja się, otwiera, a jego zeznania stają się coraz bardziej spójne. Jest pogodzony że śmiercią, jednak ujawnia przesłuchującym kolejne informacje. Kryminolodzy proponują, by oprócz składanych do protokołu zeznań napisał coś jeszcze, autobiografię.
Przesłuchania na Montelupich kończą się 11 stycznia 1947 r. Sporządzone podczas 18 dni spotkań z sędzią Sehnem protokoły liczą 104 strony maszynopisu, ale nawet po ich zakończeniu Hoess nie przestaje pisać. Po kilku tygodniach wręcza Sehnowi 114 dwustronnie zapisanych kartek. Na pierwszej z nich widnieje wykaligrafowany gotykiem tytuł: „Meine Psyche, Werden, Leben Und Erleben” (Moja dusza, rozwój, życie i przeżycia).Hoess opisuje swoje życie: dzieciństwo w cieniu surowego ojca, fanatycznego katolika, porzucenie religii po ujawnieniu przez księdza rodzicom tajemnicy jego spowiedzi. Autorytety odnajduje w armii, do której wstępuje w wieku 14 lat, opisuje służbę na bliskowschodnim froncie pierwszej wojny światowej i pierwsze doświadczenia seksualne w wojskowym szpitalu, powojenną służbę w paramilitarnym korpusie Rossbacha, wyrok sześciu lat więzienia za udział w zabójstwie konfidenta i wstąpienie do NSDAP. Z zapisanych drobnym pismem kartek wyłania się obraz człowieka, który z racji przebytych doświadczeń mógł zrobić wielką karierę w nazistowskiej partii, jednak tym, co najbardziej go pociągało, było sielskie życie na wsi w otoczeniu rodziny i zwierząt, które Hoess od dzieciństwa uwielbiał.
Hoess był komendantem Auchwitz do grudnia 1943 r., ale wrócił nadzorować akcję eksterminacji węgierskich Żydów. W willi za drutami obozu stworzył żonie i piątce dzieci namiastkę sielskiego życia, o którym tak marzył.
Wkrótce po spisaniu wspomnień 21 lutego 1947 r. Hoess zostaje ponownie przewieziony do Warszawy. Relacjonowany przez światowe media proces rozpoczyna się 11 marca i trwa niespełna trzy tygodnie. 2 kwietnia zapada wyrok – kara śmierci przez powieszenie. Hoess nie uchyla się od odpowiedzialności za popełnione zbrodnie, w końcu zgodnie z regulaminem obozu, jako komendant, ponosi odpowiedzialność za wszystko. 2 kwietnia ogłoszono wyrok - śmierć przez powieszenie. Prezydent Bierut nie skorzysta z prawa łaski.
10 kwietnia Hoess spowiada się, składa katolickie wyznanie wiary, pisze ostatni list do żony. Egzekucję wykonano na terenie obozu Auschwitz na na postawionej na tę okoliczność szubienicy 16 kwietnia 1947 r. o godz. 10.08.