Pobożność, posłuszeństwo wobec ojca a później męża, dbanie o dom i opieka nad dziećmi. Tak zgodnie z dawnym wzorcem kulturowym wyglądała rola kobiety, która oficjalnie nie wiele miała do powiedzenia w świecie mężczyzn. Były jednak przypadki, w których to przedstawicielka płci pięknej w sposób bezwzględny, okrutny i bezpardonowy rządziła wszystkim dookoła, a jakakolwiek próba przeciwstawienia się temu stanowi przez mężczyzn, kończyła się dla nich niezbyt dobrze. Joanna Puchalska w swojej książce Wilczyce z dzikich pól stara się zaprezentować właśnie takie kobiety, których zachowania daleko odbiegały od pewnych przyjętych standardów.
Jak sam tytuł wskazuje, historyczne bohaterki dzieła zamieszkiwały Dzikie Pola (nazwa dość umowna), obszar południowo-wschodnich terenów Rzeczypospolitej, które zaczęły być kolonizowane przez nasz kraj dopiero po roku 1569. Kolejna dziesięciolecia to nieustanna walka o utrzymanie nowych ziem jednakowo z bandytami, mocno chciwymi sąsiadami czy bardziej zorganizowanym przeciwnikiem, który owe ziemie dość często najeżdżał. Typowo męski świat, w którym krew, pot i zapach prochu był codziennością, gdzie kobieta musiała się szybko odnaleźć w nowej roli, szczególnie kiedy męża nie było pod ręką, bo zajmował się on wojaczką.
Autorka w swoim dziele przedstawia dziewięć krótkich biografii pań, które w wyniku przeróżnych zrządzeń losu, same musiały zadbać o dobro swojej rodziny. Niekiedy wymagało to od nich ponadprzeciętnej umiejętności zarządzania majątkiem, smykałki do handlu czy znajomości zaawansowanej dyplomacji. Były jednak przypadki, kiedy słowa nie wiele mogły zdziałać, a „prawo” działało nazbyt opieszale, wtedy należało przejść do bardziej radykalnych sposobów radzenia sobie z problemem. Wszystko zgodnie z parafrazą pewnego znanego cytatu „sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie”. Przedstawione tutaj panie żyjące w różnych czasach (od XVI do XVIII wieku), łączyła jedna cecha. Były niebywale charakternymi kobietami, które doskonale wiedziały czego chcą i jak należy to osiągnąć, a słowo „nie” działało na nie drażniąco. Jeśli tylko pojawiała się taka potrzeba, potrafiły one chwycić za broń i odwiedzić swojego sąsiada, który niezbyt przypadł im do gustu, lub za bardzo panoszył się w okolicy. Dość często okazywało się, że są one o wiele bardziej okrutne i bezwzględne niż mężczyźni, wyrabiają sobie w ten sposób reputację osób, z którymi lepiej nie zaczynać. Kolejne rozdziały to solidna porcja faktów i ciekawostek historycznych, które powinny ukontentować miłośnika dawnych lat. Oczywiście spora część książka poświęcona jest również mężczyznom, którzy mieli mniejszy lub większy wpływ na zachowanie opisanych pań.
Znajdziemy tutaj również kilka elementów, które niekoniecznie każdemu przypadną do gustu. Na początek sfabularyzowanie przez autorkę kolejnych historii, tak aby wyglądały na powieść z gatunku beletrystyki. Nie jestem wielkim zwolennikiem tego typu rozwiązań uważam, że utrudnia to wyławianie istotnych faktów i w pewien sposób obniża samą wartość historyczną dzieła (chociaż jest to ocena subiektywna). Kolejnym elementem, do którego można się przyczepić to umieszczanie w poszczególnych rozdziałach map czy rycin, które nie są w żaden sposób opisane, więc trudno niekiedy się połapać czego one dotyczą.
Ukazanie temperamentnych rodaczek, które potrafiły radzić sobie z najróżniejszymi problemami, to bardzo ciekawy i niespotykany do tej pory pomysł na publikację książkową, którą śmiało można zaliczyć do grona dzieł historycznych. To właśnie nietypowa tematyka sprawia, że Wilczyce z Dzikich Pól, pomimo kilku błędów, są pozycją, po którą zdecydowanie warto sięgnąć, szczególnie jeśli jest się fanem okresu nowożytnego.
Autor: PopKulturowy Kociołek Data: 08.02.2020