OPIS
Wszystkie postaci z tych dramatów wygenerowały się w mojej
wyobraźni, jakbym była nie człowiekiem, lecz wielomaciczną
humanoidalną kreatywnicą, dającą życie giganto-matką, czerpiącą
ze źródła niekończącej się płodności.
Nie wydaje wam się bezwstydne, że tak wprost mówię o tym,
co wypłynęło z mojego wielomacicznego brzucha?
Mówię wprost, bo jestem już u kresu sił. Któregoś dnia obudzę się
pod troskliwą opieką pielęgniarek, które będą mówiły
„pani Małgorzato, te czterdzieści cztery pigułki po porannej kawie
poprawią pani nastrój i nie będzie pani usiłowała już więcej
pozbawić się życia, wydłubując swoje serce łyżeczką po kawałku”.
Może tak będzie, a może zamieszkam w chatce na Grenlandii i będę
opowiadać swoje historie kamykom oraz fokom, i dla nich się będę
rozszczepiać? A może zakopię wszystkie swoje macice, a one
przebiją się przez środek ziemi i wybiją w Nowej Zelandii pod
postacią jagód, które zje przechodząca Maoryska w ciąży… Po
dwudziestu latach niepojęty wysyp maoryskich talentów zaskoczy
świat. Kiaora.
Małgorzata Sikorska-Miszczuk