OPIS
-
Skąd się wzięła opera?
-
Czy pierwotnie była ona sztuką dworską, czy rozrywką gawiedzi?
-
W jakich opałach znajdowali się najwybitniejsi kompozytorzy?
-
Czy nuty można zapisać w testamencie?
-
Kto mógł zarzucić Mozartowi nadmiar nut w kompozycji?
-
Skąd się wziął reżyser w operze?
-
Kto zarzucił Mozartowi zbyt dużą liczbę nut?
-
Jak brzmiał anielski głos trzeciej płci?
-
Kiedy na scenie pojawiła się nagość?
-
Czym jest opera w świecie współczesnej polityki?
Na te i wiele innych pytań znajdziecie odpowiedzi w tej książce. Jacek Marczyński snuje pasjonującą opowieść o historii opery, prezentując temat w popularny, przystępny sposób. Całość składa się z gawęd o wybitnych kompozytorach, artystach, o narodzinach opery i przełomach w tym gatunku muzyki. O jego fenomenie i niesłabnącej popularności.
Bohaterami poszczególnych rozdziałów są przede wszystkim najważniejsi kompozytorzy w historii opery. Sylwetki wielkich ludzi opery ukazano na tle obyczajowo-politycznym: wydarzeń epoki, zainteresowań publiczności itd. Poznajemy ich pasje, miłości, przyjaźnie, słabości, rozterki. Opowieść uzupełniają wątki poświęcone najciekawszym współczesnym zjawiskom i artystom operowym: reżyserom, dyrygentom, śpiewakom.
Książka jest przeznaczona dla miłośników muzyki klasycznej: zarówno znawców, jak i osób, które chciałyby zbliżyć się do fascynującego świata opery.
„Francesca Cuzzoni, znana z pięknego głosu, ale i z trudnego charakteru, przyjechała do Londynu w pierwszych dniach 1723 r., zaproszona przez Georga Friedricha Händla, który skomponował nową operę Ottone, król Germanii. Niestety, kapryśnej Włoszce nie spodobała się aria jej bohaterki, bo przypominała zwykłą piosenkę, nie dawała pola do popisu efektownymi trylami. Stanowczo odmówiła więc jej zaśpiewania, ale Händel nie znosił sprzeciwu. Otworzył okno, chwycił wiotką Francescę i krzyknął, że jeśli natychmiast nie zaśpiewa tego, co skomponował, wyrzuci ją na ulicę. Przestraszona Cuzzoni uległa i więcej się nie sprzeciwiała. Przynajmniej do premiery, potem znów stała się gwiazdą”.
Fragment tekstu