OPIS
„Zaczęło się dla mnie natychmiast, niemal od godziny »zero«”.
Tak Andrzej Paczkowski rozpoczyna swój dziennik: spisywane na gorąco notatki z pierwszych godzin, dni, tygodni i miesięcy stanu wojennego. Dramatyczna noc z 12 na 13 grudnia 1981 r. zapadła mu jednak w pamięć przede wszystkim z powodu… bólu zęba.
„Dziwny jest taki dziennik pozbawiony choćby odrobiny refleksji” – pisze samokrytycznie w innym miejscu. Odważę się z autorem nie zgodzić. Jako aktywny działacz opozycji Paczkowski miał znacznie szerszy dostęp do niezależnych informacji niż przeciętny Polak. Jako historyk potrafił zarazem z dystansem oceniać fakty, pogłoski i nastroje. Bliskie mu środowisko portretował zaś jako inteligent i warszawiak. W ten sposób na kartkach szkolnego zeszytu zapisał oryginalne świadectwo tamtych dni.