OPIS
Jej autor nie należy jednak do postaci znanych szerszej publiczności. Urodził się w 1886 roku i należał do pokolenia, które odegrało kluczową rolę w zmaganiach o niepodległość podczas I wojny światowej, a następnie w budowaniu zrębów II Rzeczypospolitej. Z wykształcenia był prawnikiem i ekonomistą, pracował m.in. jako profesor na Wolnej Wszechnicy Polskiej, a także jako urzędnik w Ministerstwie Pracy i Opieki Społecznej.
Pragier należał również do ścisłej elity kierowniczej międzywojennego ruchu socjalistycznego. Z ramienia PPS zasiadał w sejmie I i II kadencji, był przez wiele lat członkiem Rady Naczelnej tej partii i szefem jej struktur w powiatach otaczających Warszawę. Jako konsekwentny krytyk polityki rządów pomajowych, mający duże zasługi w ujawnieniu nadużyć wyborczych, jakich dopuszczono się w 1928 roku, znalazł się w grupie przywódców demokratycznej opozycji, których osadzono we wrześniu 1930 roku w twierdzy brzeskiej. Po wyroku skazującym w głośnym „procesie brzeskim” opuścił na kilka lat Polskę, po śmierci Piłsudskiego wrócił jednak do kraju, odsiedział część wyroku i podjął na powrót aktywność polityczną. W latach II wojny światowej był jedną z bardziej wpływowych postaci w „polskim Londynie”. Zasiadał m.in. w Radzie Narodowej, czyli swoistym emigracyjnym parlamencie, a od końca listopada 1944 pełnił również funkcję ministra informacji i dokumentacji w rządzie kierowanym przez innego niepodległościowego socjalistę, Tomasza Arciszewskiego. Choć poza tym ministerialnym epizodem, przypadającym zresztą na czas, kiedy pozycja rządu na wychodźstwie dramatycznie słabła, Pragier nie pełnił najwyższych urzędów i zwykle nie brał udziału w podejmowaniu najistotniejszych decyzji, to jednak przez kilka dekad znajdował się niemal nieprzerwanie w głównym nurcie polskiego życia politycznego. Sam we wstępie do pamiętników zauważa:
„Przedsięwzięciu mojemu powinno sprzyjać, że nie zajmowałem nigdy wysokich stanowisk w życiu publicznym, lecz raczej należałem do publiczności ze średnich rzędów krzeseł na parterze. Tylko przez krótki czas, w sytuacji już rozpaczliwej, znalazłem się na scenie. Ale z parteru można widzieć, co się dzieje na scenie o wiele lepiej niż z samej sceny. Byłem widzem zainteresowanym i przejętym zmiennymi widowiskami. Jako widz zachowywałem się nieraz czynnie; czasem klaskałem, czasem gwizdałem. Wiem, że aktorzy gwiżdżących widzów nie lubią. I nie sobie, ale im przypisują winę za niepokój na widowni”. (...)
A.Pragier, "Czas przeszły dokonany", wstęp i opracowanie Andrzej Friszke i Ewa Pejaś, Warszawa 2018