OPIS
Czy w spokojnym nadmorskim kurorcie pojawił się pierwszy seryjny zabójca od 80 lat…?
Ostatnie słowa, które wypowiedziała narzeczona do Jamiego Balla, padły w trakcie przerażającej rozmowy telefonicznej. Chwilę wcześniej Logan Somerville wjechała na znienawidzony przez siebie parking podziemny pod budynkiem, w którym mieszkali. Bała się tego miejsca. Kilka sekund po tym, jak Jamie usłyszał w słuchawce krzyk ukochanej, połączenie zostało przerwane. Policja błyskawicznie przyjechała na miejsce, ale Logan już tam nie było. Samochód stał jak gdyby nigdy nic, zaparkowany na swoim miejscu. W środku leżał telefon.
Tego samego popołudnia robotnik pracujący w parku w innej części miasta wykopał zwłoki dwudziestokilkuletniej kobiety. Jak się okazało, nie żyła od 30 lat. Komisarz Roy Grace nie pomyślał nawet, że te dwa zdarzenia mogło coś łączyć. Jednak niedługo później kolejna kobieta mieszkająca w Brighton zaginęła, a w innej części miasta ponownie znaleziono ciało.
W tym samym czasie do drzwi znanego londyńskiego psychiatry zapukał człowiek, który twierdził, że ma informacje o Logan. Od tego wydarzenia Roy Grace nie mógł spać spokojnie. Coś podpowiadało mu, że w słowach nieznajomego tkwi klucz do rozwiązania zagadki przestępstw z Brighton – teraźniejszych i przeszłych…
„Twoja kolej na śmierć to książka, której nie da się odłożyć na półkę, dopóki jej nie skończysz. Peter James jak nikt inny potrafi wejść w skórę morderców, psychopatów, typów spod ciemnej gwiazdy i innych mrocznych postaci. Tym razem w jego powieści pojawia się seryjny zabójca. A może kilku?”
Arnie Wilson, „Huffington Post”
„Nic dziwnego, że historie z komisarzem Grace’em są zawsze w czołówce list bestsellerów. James po mistrzowsku, w najdrobniejszych szczegółach opisuje pracę policji. Robi to w taki sposób, że czujesz, jaki zapach ma kawa w kantynie i słyszysz odgłos skrzypiącego linoleum w dochodzeniówce”.
„Daily Mail”
„Książka Jamesa nie jest tanim kryminałem, jakich wiele. To fanatycznie dokładny opis atmosfery i warunków, w jakich pracują policjanci na posterunkach, miejscach zbrodni i laboratoriach kryminalistycznych”.
„The New York Times”