OPIS
Dostajemy do ręki kilka esejów. Trochę w nich poezji, kilka przypowiastek. Przyjaźń podobna jest do lotu orłów, a przyjacielska miłość nawet z resztek nocy potrafi zbudować cudny gmach dnia. Czytamy o trzech żabach, co wpadły do mleka i o małpie łasej na ryż. Fraszka, wydawałoby się. Rzecz drobna.
Pod płaszczem metafor jest jednak coś, co porusza do głębi. To przepis na rachunek sumienia. Między wierszami autor kreśli obraz przyjaciela idealnego. I pyta: jakim Ty jesteś przyjacielem? Jak daleko Ci do ideału? Pytania trudniejsze niż moglibyśmy sądzić. Jeśli potraktować je z należną powagą. Odpowiedzi bolesne. Częściej niż moglibyśmy sądzić. Bo trudno nie zgodzić się z myślą, którą autor przywołuje za ks. Józefem Tischnerem. Że przyjaźń i miłość stały się w naszych czasach ziemią zupełnie nieznaną. I że poruszamy się w ich sferze jak barbarzyńcy w ogrodzie. Jaki piękny ten ogród. Jakie puste barbarzyństwo. I puste grzechy przeciwko przyjacielowi. Na co dzień myślimy o tym mało. Albo wcale.
Książka ks. Roberta Nęcka wymusza myśl o przyjaźni. Nie o tym, że jest. Ale o tym, jaki dajemy jej dom.
Pyta o refleksję. Każe odpowiedzieć na kilka najważniejszych pytań. Zrobić rachunek sumienia. Zadzwonić do przyjaciela. Dla mnie, jako młodej mamy, szczególnie poruszająca okazała się sugestia, by pielęgnować (...) przyjaźń jak dziecko, aby nie zwariowało, nie zaziębiło się, nie wyleciało przez okno jak ptak. Sugestia księdza Jana Twardowskiego.
I pytanie ukryte między słowami: czy Ty pielęgnujesz przyjaźń jak Twoje dziecko?
Red. Brygida Grysiak