OPIS
A dona Cartagina? Boję się o tym myśleć. Bo jeżeli już jej nie ma. Ale to właśnie wydaje mi się niemożliwe. Bez dony Cartaginy nie umiem sobie wyobrazić ani Luandy, ani Angoli, ani całej tej wojny. Dlatego jestem pewien, że jeżeli będziecie w Luandzie, wcześniej czy później spotkacie siwą staruszkę, jak idzie rano w stronę hotelu "Tivoli". Spieszy się, gdyż jak co dzień czeka ją dużo sprzątania. Jeżeli ją zatrzymacie i spytacie - Przepraszam, czy dona Cartagina? Kobieta przystanie na chwilę, spojrzy zdumiona, a potem uprzejmie odpowie - Tak, to ja. I żwawo pójdzie dalej.