OPIS
„Granice mojego języka są granicami mojej pamięci” – deklaruje poeta parafrazując Wittgensteina. To prawda, bo właśnie zawartość pamięci w Amor fati wydaje się główną materią rozbudowanych monologów, wciąż dopełnianych kolejnymi wspomnieniami, rozgałęziającymi się wielospójną siecią, która niby Internet, nigdy nie wysnuje się do końca. Po raz kolejny w twórczości Brakonieckiego manifestuje się rzeczywistość jako jedność w wielości. Wielości nieogarnionej, bo jest to „zanurzanie w widzeniu świata, aby poczuć / że do niego już nie należysz”. Nieosiągalna Jednia staje się próbą sensu, hipotezą nieznanej całości, wywiedzioną nie z aforystycznej formuły, lecz monstrualnego nagromadzenia dowodów istnienia. z posłowia Piotra Michałowskiego?