OPIS
„Chciał być jak najdalej stąd. Przebiegł może kilka kilometrów. Padł na kolana, rozpościerając ramiona, podniósł głowę ku niebu i wydał z siebie przerażający krzyk żalu i rozpaczy. Można go było pewnie usłyszeć pośród nocnej ciszy w miasteczku. Łzy ciekły mu po policzkach. Krzyczał tak długo i tak mocno, że aż ochrypł. Wyczerpany położył się na ziemi na wilgotnym mchu, po czym skulił się w kłębek i już tylko szlochał cicho jak dziecko.
Kiedy trochę się uspokoił, położył się na wznak i patrzył na gwieździste niebo między koronami jodeł i świerków. Jeszcze przez łzy szeptał:
– Dlaczego? Dlaczego? Co on Tobie zawinił? Nie zrobił… nie zrobiliśmy nic złego…”
fragment książki