OPIS
Książka Józefa Olejniczaka należy do gatunku czy nurtu Miłoszologii polskiej – czegoś prawie takiego, jak los polski, mentalność polska, dziejowość polska – czyli pewnego obszaru myśli, w którym badacz, posługując się metodami swojej dyscypliny, np. literaturoznawstwa, szuka nieprostych odpowiedzi na pytania, których nie można nie zadać.
A nie można nie zadać pytań o krzyżowanie się Miłoszowej literatury z najbardziej zasadniczymi kwestiami storicismo Polacco, czyli tego, jak my, zbiorowość znad Wisły, wielokrotnie przekorzeniana, wynaradawiana, o kresowych tradycjach, mesjanistycznych tęsknotach, nabolałej pamięci, toksycznej polityce, ambiwalentnej religijności, sakralizowanym (i wyklinanym) języku, przechorowanym kulcie wieszczów itd., myślimy własną historię jako autobiografię.
Ten pomysł książki Józefa Olejniczaka, to otwarcie – świetne. Chodzi o autobiografię jako figurę rozumienia (za de Manem) i możliwość przedstawienia (mimesis) historii, która inaczej przedstawić się literacko nie daje, gdyż cały „zły wiek XX” jest nie do ogarnięcia w dziedziczonych gatunkach, gdyż się w nich utrwaliły XIX-wieczne światopoglądy, a też gdy mniej więcej od połowy XX wieku w literaturze dokonuje się wielki proces wymiany treści i kredytów zaufania między fikcją fabularną (powieścią) a autobiografią, pamiętnikiem, dziennikiem, esejem. A też rodzaj świadectwa jest inny. Wobec rzeczywistości „ukradzionej” przez totalitarne systemy, zakazy, cenzury, w stu odmianach nieprzedstawienia, sposób prezentacji ujawnić ma nie fakty, ale „fakturowanie” rzeczywistości, jej przeżycie, szorstkość materiału, urok i grozę konkretu, traumę, psychologię pamięci i odmiany wyparcia, polityczne i obyczajowe tło zachowań, genezy konfliktów – tego nie da się zrobić bez bardzo wyrafinowanych środków literatury, która, wyrzucana drzwiami fikcji, wraca oknem autobiografii.