OPIS
Jakże fajne jest to, że nagle niezamierzenie sięgasz po książkę o której niewiele wiesz, a która okazuje się czymś miłym, wyjątkowym, frapującym i urzekającym. Kochanowo i okolice może nie przyciąga uwagi nazwiskiem autora czy samym tytułem, ale pod tą niepozorną kurtyną kryje się coś naprawdę wartego uwagi. I ja Wam dzisiaj o tym opowiem!
Rzecz dzieje się w malowniczej wiosce, gdzieś w Kotlinie Kłodzkiej. Narrator powieści - Marcin - przeplata ze sobą wspomnienia z dzieciństwa i młodości z opisem aktualnych wydarzeń. Historie te elegancko zazębiają się ze sobą, bowiem osią całej opowieści jest działalność marcinowej kapeli deathmetalowej - Exterminatora. Raz spoglądamy na nią z dzisiejszej perspektywy, kiedy jej członkowie - w wyniku splotu dziwnych zdarzeń - muszą grać "ugrzeczniony pseudometal" na wiejskich festynach, innym razem zaglądamy w daleką przeszłość - tam na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych rodziły się i rozwijały muzyczne fascynacje członków grupy Exterminator. Gdzieś w tle przewijają się jeszcze wątki polityczne i społeczne, szkolne wspomnienia czy dziecięce marzenia, ale przeważającą część Kochanowa stanowią opowieści z muzyką w tle. O tym, jak nagrywało się kawałki z radia na kaseciaki, o tym, jak wymieniało się plakatami, zdobywało pierwsze płyty, uciekało z domu na koncerty i podrywało dziewczyny na gitary. Jest lekko, wesoło i nostalgicznie.
Ale, ale! Powieść Jurka to nie tylko prosta historyjka o komediowym zabarwieniu. Można się przy niej porządnie uśmiać, ale również parsknąć ze zgrozą czy podumać. Za całą tą lekką opowieścią o grupie ambitnych metalowców w średnim wieku kryje się coś więcej. Nie brak tu wątków poważnych, zmuszających do refleksji czy stawiania niełatwych pytań i poszukiwania jeszcze trudniejszych odpowiedzi.
Historia Marcina, jego ekipy, rodziny, sąsiadów i znajomych zmusza do zastanowienia się nad tym, ile jesteśmy w stanie zrobić dla godnego życia; ile znaczy dla nas "mała ojczyzna"; jaki wpływ na przyszłość człowieka ma to, w jakim środowisku się wychowywał; ile z dziecka i jego pragnień zostaje w nas w późniejszych latach czy jak wiele znaczy męska przyjaźń. Ta historia to również ciekawe spojrzenie na dokonujące się w Polsce zmiany - począwszy od lat osiemdziesiątych, na dniu dzisiejszym skończywszy. A przede wszystkim - prawdziwa kopalnia muzycznej wiedzy i udana satyra na wiejskie życie społeczno-polityczne. Że ciekawie opowiedziana, dobrze napisana i odznaczająca się humorem na poziomie - dodawać już nie trzeba.
Oj, jest się w czym zatracić!
A zatracą się na pewno wszyscy ci, którzy kochają dobry humor, dobrą literaturę, dobrych ludzi, dobrą muzykę i... zespół Kombi. Ach! I jeszcze wszyscy ci, którzy z nostalgią wspominają dorastanie w czasach, w których nie było komputerów, nie było DVD, a dwadzieścia godzin na dobę spędzało się z kumplami na podwórku.